Mimo porażki w pierwszym meczu u siebie 0:2 piłkarze Manchesteru United awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W środowym rewanżu pokonali we Francji Paris Saint-Germain 3:1. Do kolejnej rundy przeszło też FC Porto, które wygrało z AS Roma 3:1 po dogrywce.
W Paryżu oba zespoły grały w częściowo osłabionych składach. W ekipie gospodarzy zabrakło przede wszystkim kontuzjowanego od dłuższego czasu Brazylijczyka Neymara, a na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczął Urugwajczyk Edinson Cavani.
Jeszcze większe problemy mieli goście. Za kartki pauzował Francuz Paul Pogba, a z urazami zmagają się m.in. Hiszpanie Juan Mata i Ander Herrera, Serb Nemanja Matic i napastnicy Jesse Lingard i Francuz Anthony Martial. W związku z tym w wyjściowym składzie pojawili się tacy mało rozpoznawalni piłkarze jak Brazylijczyk Andreas Pereira czy Szkot Scott McTominay.
Skalę problemów "Czerwonych Diabłów" uwydatnia skład ławki rezerwowych. Obok bramkarza Sergio Romero, reprezentanta Argentyny, zasiedli na niej: Marcos Rojo, Diogo Dalot oraz mający między 17 a 19 lat James Garner, Tahith Chong, Angel Gomes i Mason Greenwood. Żaden z tych nastolatków nigdy nie rozegrał pełnego meczu w pierwszej drużynie "ManU".
Tym większe było zaskoczenie w drugiej minucie, kiedy po błędzie obrony PSG "Czerwone Diabły" objęły prowadzenie. Belg Romelu Lukaku przejął piłkę ok. 25 m od bramki strzeżonej przez Gianluigiego Buffona, bez problemu minął doświadczonego Włocha i dał gościom prowadzenie.
Dziesięć minut później po piątej w tym sezonie asyście Kyliana Mbappe (jest pod tym względem najlepszy) do wyrównania doprowadził Hiszpan Juan Bernat. Później tempo meczu znacznie spadło, a przez zdecydowaną większość czasu przy piłce utrzymywali się gospodarze. Wydawało się, że mają wszystko pod kontrolą, jednak w 30. minucie Marcus Rashford oddał strzał z dystansu, a Buffon, zamiast złapać piłkę, odbił ją lekko przed siebie. Dopadł do niej Lukaku, który ponownie dał prowadzenie gościom.
Wynik 2:1 utrzymał się do przerwy, ale wcześniej nadeszły kolejne złe wieści dla drużyny z Anglii - boisko musiał opuścić kontuzjowany Eric Bailly z Wybrzeża Kości Słoniowej. Zastąpił go Dalot.
W drugiej połowie działo się niewiele, ulewny deszcz powodował wiele błędów w zagraniach piłkarzy obu drużyn. Jednak w samej końcówce Dalot oddał strzał z dystansu, który przypadkowo ręką zablokował w polu karnym Presnel Kimpembe. Sędzia sam obejrzał sytuację na powtórce i podyktował "jedenastkę". Wykorzystał ją Rashford, który nigdy wcześniej nie wykonywał karnego Manchesteru United w meczu o stawkę.
Starałem się zachować zimną krew. To była jedna z tych rzeczy, którą trenuje się każdego dnia. Oczekiwanie na decyzję sędziego było szalenie trudne, ale dla takich momentów też gra się w piłkę - skomentował 21-letni napastnik.
"ManU" został pierwszym zespołem w historii Ligi Mistrzów, który awansował do kolejnej rundy, mimo że miał do odrobienia na wyjeździe dwubramkową stratę. Kibicom paryżan przypomniały się z kolei najbardziej bolesne porażki: z Barceloną, z którą wygrali u siebie 4:0, by przegrać na Camp Nou 1:6 w sezonie 2016/17, oraz trzy lata wcześniej z Chelsea Londyn - odpadli mimo wygranej 3:1 u siebie.
Trudno cokolwiek powiedzieć. Przepraszamy kibiców. Wybaczcie nam. Nie umiem tego wyjaśnić - ubolewał po ostatnim gwizdku arbitra kapitan PSG Brazylijczyk Thiago Silva.
W Porto, gdzie rolę asystentów wideo pełnili Szymon Marciniak i Paweł Gil, także VAR odegrał ważną rolę. Gospodarze po 90. minutach wygrywali 2:1, a w pierwszym meczu przegrali 1:2, więc konieczna była dogrywka. Bramki dla portugalskiego zespołu zdobyli Tiquinho (26.) i Malijczyk Moussa Marega (52.), a dla gości trafił z rzutu karnego Daniele De Rossi (37.).
W drugiej części dogrywki w polu karnym rywali pociągany był za koszulkę zawodnik FC Porto Brazylijczyk Fernando. Arbiter główny Cuneyt Cakir skonsultował się z Marciniakiem i Gilem, po czym sam obejrzał to zdarzenie i podyktował rzut karny. "Jedenastkę" wykorzystał Alex Telles w 117. minucie. Chwilę później zespół sędziowski rozpatrywał też możliwy faul po drugiej stronie boiska, ale po naradzie z Polakami Cakir nakazał grać dalej.
Roma nie zdołała awansować, a do tego przedłużyła wstydliwą passę: od 12 lat nie zachowała czystego konta w wyjazdowym meczu Champions League. Ostatnio udało jej się to 6 marca 2007 roku w spotkaniu z Olympique Lyon (2:0). W późniejszych 32 wizytach na stadionach rywali (wliczając tę środową) straciła 77 goli.
We wtorek awans zapewniły sobie Ajax Amsterdam oraz Tottenham Hotspur. Wicemistrz Holandii niespodziewanie pokonał na wyjeździe broniący trofeum Real Madryt 4:1 i z nawiązką odrobił stratę z pierwszego spotkania, w którym przegrał 1:2. "Koguty" wygrały z kolei w Dortmundzie z Borussią 1:0, a w dwumeczu 4:0. W składzie gospodarzy zabrakło wciąż zmagającego się z urazem stopy Łukasza Piszczka.
Cztery pozostałe spotkania rewanżowe odbędą się w przyszłym tygodniu: we wtorek Manchester City - Schalke 04 Gelsenkirchen (3:2) i Juventus Turyn - Atletico Madryt (0:2), a w środę Barcelona - Olympique Lyon (0:0) oraz Bayern Monachium - Liverpool (0:0).
Finał zaplanowano na 1 czerwca na madryckim Estadio Metropolitano, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa Atletico.