W pierwszym tegorocznym półfinale Ligi Mistrzów, w którym we wtorkowy wieczór zmierzyły się Liverpool i AS Roma, zgodnie z oczekiwaniami koncert dał Mohamed Salah. Dzisiaj czekamy na popis gwiazd Bayernu Monachium i Realu Madryt. Największe oczekiwania spoczywają oczywiście na Robercie Lewandowskim i Cristiano Ronaldo. Obaj w klubach i swoich reprezentacjach strzelili w tym sezonie już 93 bramki. W Champions League zdecydowanie lepiej gra jednak Portugalczyk.
Cristiano Ronaldo w tym sezonie Ligi Mistrzów imponuje regularnością. Zdobywał bramki we wszystkich dziesięciu meczach Realu Madryt. Łącznie ma na koncie 15 goli. Co ważne, po trzy trafienia zanotował już w dwumeczach z PSG i Juventusem Turyn w fazie pucharowej. Portugalczyk świetnie wpisuje się więc w rolę lidera drużyny, co potwierdził, wykorzystując rzut karny tuż przed końcem drugiego pojedynku ze "Starą Damą". Pewny, mocny strzał, przy którym Wojciech Szczęsny nie miał szans na interwencję.
W całym sezonie zarówno w klubie, jak i reprezentacji Ronaldo zdobył już 48 bramek. Tuż za nim - dzięki wczorajszemu występowi i dwóm trafieniom - plasuje się w tej klasyfikacji zawodnik Liverpoolu Mohamed Salah. Egipcjanin ma na koncie już 47 goli.
Robert Lewandowski imponuje strzelecką formą w Bundeslidze, gdzie w niesamowitym stylu zapewnił sobie koronę króla strzelców. Ma na razie 28 goli na koncie: dwa razy więcej niż goniący go rywale.
W Lidze Mistrzów Polak nie gra jednak tak spektakularnie. 5 goli w 9 spotkaniach - taki wynik w jego przypadku nie rzuca na kolana. Szczególnie, gdy porównujemy to z wyczynami Ronaldo. Polak w Champions League strzela co 155 minut, Portugalczyk co 60.
Na niekorzyść Lewandowskiego przemawia również fakt, że w tym roku w Lidze Mistrzów zdobył dotychczas tylko jedną bramkę: w 1/8 finału pokonał bramkarza Besiktasu. W dwumeczu z FC Sewillą gola już nie zdobył.
Media w Hiszpanii jednak tradycyjnie przed występami "Lewego" przeciwko Realowi rozpisują się o Polaku i zainteresowaniu jego osobą ze strony drużyny "Królewskich". Wczoraj minęło dokładnie pięć lat, odkąd Polak - wówczas jeszcze w barwach Borussii Dortmund - na Santiago Bernabeu strzelił Realowi cztery bramki. Czy taki wyczyn można powtórzyć?
Bez wątpienia też i Bayern, i Real to drużyny tak naszpikowane gwiazdami, że w rolę bohatera wieczornego meczu może wcielić się zdecydowanie więcej zawodników. Może grający w Monachium, a pamiętający grę w Madrycie, James Rodriguez lub Arjen Robben? Może w Realu popisową partię rozegra były gracz Bayernu Toni Kroos, a może Karim Benzema?
Po wczorajszym meczu Liverpoolu z AS Romą poprzeczka zawieszona jest wysoko. Czekamy na równie duże emocje.
(e)