Piłkarze Legii Warszawa ponieśli drugą porażkę w swoim drugim występie w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Mistrzowie Polski tym razem przegrali na własnym stadionie z cypryjskim Apollonem Limassol 0:1. Spotkanie było rozgrywane bez udziału publiczności.
O takim meczu można powiedzieć wszystko, ale nie to, że był piłkarskim świętem, a tak pucharowe występy mieli traktować legioności i ich sympatycy. Puste trybuny sprawiały przygnębiające wrażenie, na boisku słychać było każde kopnięcie piłki, a na miejsca prasowe, jedyne zajęte na stadionie, dochodził szum samochodów przejeżdżających pobliską Trasą Łazienkowską.
Bez kibiców, bez dopingu, w ciszy przerywanej tylko okrzykami piłkarzy, trenerów oraz gwizdkiem i komendami sędziego - w takich warunkach, będących efektem kary nałożonej na klub za zachowanie kibiców, mistrzowie Polski rozgrywali spotkanie, o którym po losowaniu fazy grupowej Ligi Europejskiej wszyscy z ich obozu mówili, że trzeba wygrać, by liczyć się w walce o awans do 1/16 finału.
Do składu Legii wrócił Władimir Dwaliszwili, ale w początkowych fragmentach gry najgroźniejszy dla rywali był Henrik Ojamaa. W 7. minucie po jego dość przypadkowym uderzeniu z pola karnego, wysoko lecąca piłka trafiła w poprzeczkę. Potem dwa strzały z dalszej odległości z trudem obronił marokański bramkarz Apollonu Isli Hidi, a tuż przed przerwą Ojamaa zbyt lekkim kopnięciem wykończył składną akcję Michała Żyry lewą stroną boiska.
Gospodarze przeważali, jednak to przeciwnik był bliżej zdobycia gola. W 23. minucie szarżującego greckiego skrzydłowego powstrzymał w polu karnym Wojciech Skaba, jednak angielski arbiter uznał, że zrobił to nieprzepisowo i podyktował rzut karny. Argentyńczyk Gaston Sangoy kopnął wysoko ponad poprzeczką.
Druga połowa również rozpoczęła się od ataków Legii, którym jednak brakowało wykończenia. Goście odpowiedzieli jedną kontrą, ale skuteczną. W 56. minucie po rzucie rożnym piłkę łatwo stracił Żyro, a błyskawiczny atak Apollonu płaskim strzałem wykończył Sangoy, rehabilitując się tym samym za zmarnowaną "jedenastkę".
Od tego momentu przewaga zespołu Jana Urbana jeszcze wzrosła, ale głównie dlatego, że zadowoleni z prowadzenia rywale mocno cofnęli się na własne przedpole. Trener Legii, stojący cały czas przy linii bocznej, coraz głośniej pokrzykiwał na swoich piłkarzy, a niektóre uwagi wyraźnie wskazywały na wzrastającą irytację. Kilka akcji legionistów mogło się podobać, ale im bliżej bramki, tym było gorzej. Z kolei uderzenia z dalszej odległości blokowali obrońcy trzykrotnego mistrza Cypru.
W 84. minucie tuż przed linią pola karnego sfaulowany został wprowadzony na boisko trzy minuty wcześniej Dominik Furman. Z dogodnej pozycji sam spróbował zaskoczyć bramkarza Apollonu, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Po chwili główkował inny rezerwowy Michał Kucharczyk, ale zbyt lekko, by sprawić kłopot Hidiemu.
Ostatniemu gwizdkowi sędziego towarzyszył wybuch radości piłkarzy Apollonu i skromnej delegacji cypryjskiego klubu. Legioniści szybko zniknęli w tunelu prowadzącym do szatni. Po dwóch seriach meczów w grupie J są jedynym zespołem bez punktu, gdyż na inaugurację przegrali w Rzymie z Lazio także 0:1.
(MRod)