Piłkarze poznańskiego Lecha zagrają wieczorem na własnym stadionie z belgijskim Standardem Liege w trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Obie drużyny mają na razie na koncie po dwie porażki.
To spotkanie jest szansą na przedłużenie nadziei na awans dla zwycięzców. W drużynie Standardu brakuje kilku zawodników. W klubie pojawił się bowiem koronawirus. W Belgii musiało zostać sześciu piłkarzy Standardu. Pozytywny wynik testu na Covid-19 miało między innymi dwóch podstawowych obrońców Collins Fai oraz Konstantinos Laifis.
Oprócz tego z powodu koronawirusa do Poznania nie przyjechało kilku młodych piłkarzy, którzy jednak rzadziej dostawali minuty na boisku. Najbardziej dotkliwą stratą dla trenera Standardu Philippe’a Montaniera jest jednak kontuzja Zinho Vanheusdena. Młody, 21-letni obrońca i kapitan klubu z Liege doznał poważnej kontuzji kolana w ostatnim meczu ligowym. Możliwe, że nie zagra już do końca sezonu. Diagnoza to zerwane więzadła krzyżowe.
Kłopoty kadrowe Standardu w linii obrony mogą nieco ułatwić zadanie Lechowi Poznań, ale trener Dariusz Żuraw zaznacza: Chcę przypomnieć, że Standard to zespół, który był losowany do naszej grupy z drugiego koszyka. Oczywiście pierwsze dwa mecze przegrali i można by wnioskować, że jest on trochę słabszy od Benfiki czy Rangers FC. Ja cały czas uważam, że jest to bardzo mocna drużyna. Nawet mimo że mają w swoim składzie kilka absencji. W swojej lidze zajmują trzecie miejsce - mówił trener "Kolejorza".
Standard w dwóch dotychczasowych meczach przegrał u siebie z Rangersami 0:2 i w Lizbonie z Benficą 0:3. Bilans zespołu z ligi belgijskiej to obecnie 6 zwycięstw, 3 remisy i 2 porażki. Najlepszym strzelcem zespołu jest jak na razie Selim Amallah. Zdobył 2 gole w lidze belgijskiej i 4 w eliminacjach Ligi Europy.
W poznańskim Lechu problemów kadrowych tym razem nie ma. Indywidualnie trenuje nadal Ukrainiec Bohdan Butko. Pozostali piłkarze są gotowi do gry, co daje duże możliwości trenerowi Żurawiowi. Szkoleniowiec "Kolejorza" zdaje sobie sprawę z wagi meczu ze Standardem.
Po dwóch porażkach Lech musi zdobyć komplet punktów by przedłużyć swoje nadzieje na wyjście z grupy. Podobnie mówią także piłkarze Lecha na przykład Jakub Moder: Start w Lidze Europy traktujemy jako fajną przygodę, ale też jesteśmy tu tylko po to, że żeby sobie pograć. Chcemy też zdobywać punkty, mecze z Benfiką i Rangers pokazały, że możemy powalczyć o coś więcej. Te dwa spotkania ze Standardem będą kluczowe. Uważam, że w tej grupie jeszcze jest wszystko możliwe i jesteśmy się w stanie pokusić się o awans - zaznacza Moder.
Wyjazdowy mecz w Liege Lechici rozegrają pod koniec listopada. W Poznaniu mają już dobre wspomnienia z pokonywania belgijskich drużyn.
W decydującej rundzie eliminacji Ligi Europy "Kolejorz" wygrał na wyjeździe z Charleroi 2:1. Trener Żuraw nie chciał jednak wracać do tamtego spotkania. Jak powiedział - już go nie pamięta, bo praktycznie co trzy dni analizuje styl gry kolejnych przeciwników Lecha.
Początek meczu w Poznaniu o 18:55. W drugim meczu tej grupy Benfica podejmie o tej samej porze Glasgow Rangers.