Szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) przyznał w programie "60 minut sportu", że w 2004 roku Lance Armstrong chciał przekazać na konto tej organizacji ćwierć miliona dolarów. Amerykański kolarz został dożywotnio zdyskwalifikowany za stosowanie zakazanych środków.
Byłem tym zaskoczony. To był dla USADA oczywisty konflikt interesów, dlatego tę ofertę odrzuciliśmy - powiedział szef agencji Travis Tygart, podając początkowo, ze chodziło o sumę "ponad 150 tysięcy dolarów". Dopiero dopytywany o szczegóły, czy przypadkiem oferta nie dotyczyła kwoty 250 tys. odpowiedział: W przybliżeniu tak.
Tygart stwierdził również, ze Armstrong chciał przekazać na konto Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) 100 tysięcy dolarów "jako podarunek". Ponadto sieć powiązań szefów teamów, trenerów, lekarzy i zawodników opartą na nielegalnym procederze dopingowym porównał do mafii, w której przez lata panowała zmowa milczenia i zastraszano kolarzy np. wyrzucaniem z zespołów.
W październiku ubiegłego roku amerykański kolarz został przez UCI dożywotnio zdyskwalifikowany za systematyczne stosowanie środków dopingowych i udział w zakrojonym na szeroką skalę procederze. Decyzja unii opierała się na raporcie sporządzonym przez USADA. Na tej podstawie pozbawiono go siedmiu tytułów triumfatora najbardziej prestiżowego wyścigu Tour de France, a także unieważniono wszystkie wyniki od 1 sierpnia 1998 roku. Nakazano też zwrot części premii finansowych uzyskanych w tym okresie.
W następnych tygodniach Armstrong musiał się wycofać z założonej przez siebie fundacji Livestrong, został pozbawiony tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Tufts, może także stracić brązowy medal olimpijski, wywalczony na igrzyskach w Sydney w 2000 roku.
Odszkodowania od Armstronga domaga się brytyjski dziennik "Sunday Times", który niegdyś przegrał z nim sprawę sądową i został zmuszony do wypłacenia milionowego odszkodowania za pomówienie go o stosowanie dopingu. Zainwestowane pieniądze chcą odzyskać również byli sponsorzy i partnerzy Armstronga, jak SCA Promotions, FRS czy Honey Stinger. Według "Forbes Magazine", rekompensaty mogą sięgnąć nawet 50 milionów dolarów.