Maja Włoszczowska, która w sobotę miała poważny wypadek we Włoszech, nadal ma szansę na udział w nadchodzących igrzyskach olimpijskich. O tym jednak, czy polska kolarka będzie mogła wystąpić w Londynie, najwcześniej dowiemy się w poniedziałek. Do takich informacji dotarł dziennikarz RMF FM Maciej Jermakow.
Teraz wszystko zależy od tego, jak poważny jest uraz stawu skokowego. Jeżeli jest tylko naciągnięty, to doktor Krzysztof Ficek powinien postawić Maję Włoszczowską na nogi, aby mogła wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Złamanie kości śródstopia także nie powinno być zagrożeniem.
Na ostateczną decyzję trzeba będzie poczekać do poniedziałku, najpóźniej do wtorku, kiedy Włoszczowska będzie już po badaniu tomografem. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Polka wywróciła się podczas sobotniego treningu w Livigno. Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu doznała urazu stawu skokowego i kości śródstopia. Zawodniczka natychmiast trafiła do włoskiej kliniki, gdzie przeszła badania. Maja jest doświadczoną zawodniczką i ma twardą psychikę, a taka sytuacja zdarza się nie pierwszy raz - mówił dyrektor sportowy grupy CCC Polkowice Grzegorz Dziadowiec.
To nie jest pierwszy tak poważny wypadek naszej kolarki. W 2009 roku, na treningu przed mistrzostwami świata, Włoszczowska upadła tak niefortunnie, że pokiereszowała sobie twarz. Wówczas nie udało jej się zdobyć medalu. Niepowodzenie powetowała sobie rok później, gdy w Mont-Sainte-Anne sięgnęła po złoty "krążek".
W kwietniu tego roku podczas treningów na olimpijskiej trasie w Londynie zawodniczka również zaliczyła bolesny upadek po którym na rękę założono jej osiem szwów.