Już za niespełna tydzień, 23 listopada na stołecznym Torwarze odbędzie się "Artur Siódmiak Camp" - największa w Polsce lekcja WF-u. Jak mówi pomysłodawca imprezy Artur Siódmiak zostało już niewiele wolnych miejsce, ale ciągle można się zapisywać. Jednym z ambasadorów akcji jest były bramkarz Jerzy Dudek. Jak przyznaje, kiedy sam był uczniem nie mógł doczekać się kolejnych lekcji WF-u.
Patryk Serwański, RMF FM: Ja po latach wspominasz swoje lekcje WF-u? To było coś na co czekałeś?
Jerzy Dudek: Jak najbardziej. WF to było coś najfajniejszego w szkole. Nie mogliśmy się tych lekcji doczekać. Nasz nauczyciel pasjonat, inspirator całego zamieszania, to były mój trener. Był do tego stopnia zaangażowany, że otwierał nam salę gimnastyczną na długiej przerwie, żebyśmy mogli się jeszcze dodatkowo poruszać. Naprawdę to było coś co stanowiło pierwszy krok do kariery, czy spełnienia marzeń, które wtedy z kolegami sobie zakładaliśmy.
Monika Pyrek opowiadała nam, że nie lubiła biegów przełajowych, ale się starała. Dziś dzieciaki łatwo się zniechęcają. Też miałeś coś takiego co przychodziło ci ciężko, brakowało serca, ale próbowałeś.
Na pewno nie byłem we wszystkim najlepszy, ale szkołę reprezentowałem w wielu dyscyplinach: biegi przełajowe, sztafety, rzut piłką palantową, oczywiście piłka nożna i jeszcze do tego reprezentowałem szkołę w gimnastyce artystycznej, co jest troszkę śmieszną dyscypliną dla chłopaka jakim wtedy byłem. Przyznam, że za bieganiem nie przepadałem, ale potrafiłem to robić. Piłkarz musi mieć taką umiejętność. Nie chcę powiedzieć, że z powodu tej niechęci do biegania zostałem bramkarzem, ale na pewno nie jestem typem długodystansowca.
Warto pamiętać jak różne dyscypliny na siebie wpływają. Mówisz o gimnastyce artystycznej. Dla młodego chłopaka brzmi oryginalnie, ale potem takie wygimnastykowane ciało na pewno przydało ci się jako bramkarzowi.
Absolutnie. Ja też zachęcam trenerów podczas różnych spotkań do wielofunkcyjności. Ważne by nie zamykać się na jednym sporcie. Dziś piłkarz nie codziennie gra w piłkę. Sporty uzupełniające są wykorzystywane w wyczynowym sporcie. Trenerzy dorzucają elementy innych dyscyplin: piłki ręcznej, siatkówki, koszykówki. Po to by zrobić taką odskocznię. Elementy tych dyscyplin po prostu pomagają się wszechstronnie rozwijać.
Takie imprezy jak "Artur Siódmiak Camp" są twoim zdaniem potrzebne?
Oczywiście. Zostało już niewiele wolnych miejsc to najlepsze potwierdzenie, że WF jest potrzebny. Trzeba tylko umiejętnie zarządzać lekcjami, ich atrakcyjnością. Mam nadzieję, że w najbliższą środę będzie nas dużo na Torwarze. Jestem pewny, że przeżyjemy wspólnie wspaniały dzień.