Czuje odrobinę niedosytu, ale jest szczęśliwy. Jerzy Janowicz wrócił do kraju z Londynu, gdzie osiągnął historyczny sukces: dotarł do półfinału wielkoszlemowego Wimbledonu. Walkę o finał przegrał z Brytyjczykiem Andym Murrayem. "Najważniejsze to w tej chwili nie zwariować" - powiedział dziennikarzom na lotnisku w Warszawie.

Zobacz również:

Jestem na tyle szalony, że nie będą mi przeszkadzały biegające za mną kamery i rosnąca presja. Skupiam się wyłącznie na kolejnych turniejach, które jeszcze przede mną. Oczywiście wiem, że piątkowy mecz był do wygrania i dlatego czuję odrobinę niedosytu, ale jestem szczęśliwy - mówił na Okęciu 22-letni zawodnik.

Czy sprawię sobie prezent? Tak, trzy dni wolnego. Chcę teraz przede wszystkim odpocząć, bo ostatnie dwa tygodnie były naprawdę ciężkie - dodał.

Udział w półfinale Wimbledonu do wielki sukces Janowicza - jeszcze nigdy żaden Polak nie zaszedł tak daleko w turnieju wielkoszlemowym. W półfinale 22-latek przegrał z wiceliderem światowego rankingu ATP Andym Murrayem w czterech setach 7:6 (7-2), 4:6, 4:6, 3:6.

Na tym samym etapie odpadła z tegorocznego Wimbledonu również Agnieszka Radwańska (nr 4), która uległa Niemce Sabine Lisicki.

(edbie)