Sukces Jakuba Przygońskiego: polski kierowca kończy rywalizację w 41. Rajdzie Dakar na czwartej pozycji! Triumfuje - po raz trzeci w karierze - Katarczyk Nasser Al-Attiyah. Dla Przygońskiego czwarta lokata jest najwyższą w karierze: przed rokiem, również jadąc z belgijskim pilotem Tomem Colsoulem, był piąty, a jako motocyklista najwyżej uplasował się na szóstej pozycji.

Sukces Jakuba Przygońskiego: polski kierowca kończy rywalizację w 41. Rajdzie Dakar na czwartej pozycji! Triumfuje - po raz trzeci w karierze - Katarczyk Nasser Al-Attiyah. Dla Przygońskiego czwarta lokata jest najwyższą w karierze: przed rokiem, również jadąc z belgijskim pilotem Tomem Colsoulem, był piąty, a jako motocyklista najwyżej uplasował się na szóstej pozycji.
Jakub Przygoński kończy Rajd Dakar 2019 na czwartej pozycji! /ERNESTO ARIAS /PAP/EPA

Przed rajdem Przygoński zapowiadał walkę o podium i gdyby nie awaria skrzyni biegów w jego mini na szóstym etapie, byłby pewny miejsca w pierwszej trójce. Przez cały rajd toczył z czołówką wyrównaną walkę, czterokrotnie plasując się na etapie na trzecim miejscu.

Al-Attiyah najlepszy w Dakarze był w 2011 roku w wolkswagenie i w 2015 roku w mini. Tym razem wygrał za kierownicą toyoty, dając tym samym japońskiemu producentowi pierwsze w historii zwycięstwo w najbardziej wymagającej off-roadowej imprezie na świecie.

Na ostatnim, 10. etapie, który prowadził z Pisco do stolicy Peru Limy, najszybszy był Hiszpan Carlos Sainz (Mini), który jednak szanse na końcowy triumf stracił już wcześniej. Przygoński uzyskał na etapie piąty czas, a jadący spokojnie Al-Attiyah był 12.

Ostatecznie w klasyfikacji generalnej Dakaru Katarczyk wyprzedził Hiszpana Naniego Romę (Mini) i dziewięciokrotnego rajdowego mistrza świata Sebastiena Loeba (Peugeot).

Na bardzo wysokiej 11. pozycji rajd ukończyła - czwarta na ostatnim etapie - litewsko-polska załoga: Benediktas Vanagas, Sebastian Rozwadowski (Toyota).

Zacięty bój wśród motocyklistów. Dobrze pokazał się Tomiczek

Do ostatniej chwili trwała zacięta rywalizacja o zwycięstwo wśród motocyklistów. Po dziewięciu etapach Australijczyk Tony Price (KTM) o zaledwie minutę wyprzedzał Pablo Quintanillę (Husqvarna). Na ostatnim etapie jednak Chilijczyk miał upadek i stracił kilkanaście minut. Mimo urazu nogi dojechał do mety, ale w klasyfikacji generalnej imprezy spadł na trzecie miejsce.

Triumfował Price, a tuż za nim uplasował się ubiegłoroczny zwycięzca Austriak Matthias Walkner (KTM).

Co ciekawe, marka KTM okazała się najlepsza w Dakarze po raz... 18. z rzędu.

Solidnie pojechał Adam Tomiczek (KTM), który zakończył rywalizację na 16. pozycji.

Drugi motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza nie ukończył rajdu z powodu awarii silnika.

Znakomity Wiśniewski!

Świetnie pojechał Kamil Wiśniewski (Can-am): zajął szóste miejsce w kategorii quadów, a w swojej klasie - z napędem na cztery koła - był najlepszy!

To dla niego znaczący postęp: przed rokiem był bowiem 18., a przed dwoma laty dziesiąty.

Wśród quadowców zdecydowanie zwyciężył natomiast Argentyńczyk Nicolas Cavigliasso (Yamaha).

Problemy mieli najwięksi. Spośród 11 Polaków do Limy dotarło pięciu

Tegoroczny rajd był krótszy niż zwykle: liczył tylko 10 etapów i po raz pierwszy w historii przeprowadzony został na terenie jednego kraju. Ponad 70 procent tras odcinków specjalnych wiodło przez wydmy i grząskie piaski, co czyniło rywalizację wyjątkowo trudną.

Do mety nie dojechał m.in. słynny Francuz Stephane Peterhansel, który siedmiokrotnie wygrywał Dakar za kierownicą samochodu i sześć razy na motocyklu. Poważne kłopoty miało wielu innych utytułowanych kierowców.

Spośród 11 Polaków do Limy dojechało pięciu. Oprócz Giemzy z rywalizacji odpadli świetnie spisujący się do półmetka zmagań kierowców samochodów: Aron Domżała i Maciej Marton (Toyota), ich ojcowie jadący lekkim pojazdem UTV Maciej Domżała i Rafał Marton oraz startujący z francuskim kierowcą Szymon Gospodarczyk.


Opracowanie: