"Każdy ma jakieś swoje "zboczenia". Jeden zawodnik lubi przebywać w apartamencie prezydenckim, gdzie ma dużo miejsca dla siebie. Inny lubi mieć bardzo drogie auto przygotowane przed hotelem. Inny musi mieć bilety dla swojej rodziny i kolegów w pierwszym rzędzie zaraz przy parkiecie, które kosztują kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Każdy ma swoje zachcianki. Niektórzy zamawiają jedzenie prosto do samolotu mimo, że mamy tony jedzenia na pokładzie" - opowiada w rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim, Marcin Gortat jedyny Polak w NBA.
Paweł Żuchowski: Marcin w Polsce faceci bardzo często rozmawiają o piłce nożnej i kobietach. O czym rozmawiają zawodnicy NBA?
Marcin Gortat: (śmiech) W Stanach Zjednoczonych rozmawiamy o... kobietach, pieniądzach, sporcie i życiu. W szatni rozmawiamy o różnych rzeczach. Każdego dnia jest inny temat. Obgadujemy różnego rodzaju sytuacje. Przede wszystkim mówimy o kolegach z parkietu. O osobach, które coś zrobiły w czasie meczu, czy osobach, które coś wykonały w ostatnich meczach czy spotkaniach. Mamy wiele tematów. Ciężko tutaj wybrać jeden. Ja osobiście bardzo dużo z kolegami rozmawiam na temat inwestycji. Rozmawiam o grach oraz motoryzacji. Ale o kobietach też rozmawiamy. To częsty temat. To są dla nas normalne tematy. Topowe, że tak powiem. O kobietach potrafimy rozmawiać godzinami.
Czym się ktoś ostatnio pochwalił w szatni? Samochodem? Biżuterią?
Myślę, że jest przede wszystkim wielkie szpanowanie jeżeli chodzi o ciuchy. Chwalimy się strojami. Poza tym konsole do gier. Urządzenia do słuchania muzyki. To są takie rzeczy, które niektóre osoby pokazują na świeżo i paru z nas czasem musi pobiec tego samego dnia do sklepu, żeby też sobie kupić.
A licytujecie się kto ma lepszy samochód? Ty czym jeździsz?
Nie. Tym się nie licytujemy. Zwłaszcza, że walka nie jest równa. Czasami jeden zawodnik ma wyższy kontrakt niż inny. A druga sprawa jest taka, że inny zawodnik może się zmieścić do auta do którego ja już się nie zmieszczę. Każdy ma inne potrzeby, każdy ma inne marzenia. A jeżeli o mnie chodzi to na co dzień jeżdżę tutaj mercedesem ale w najbliższym czasie otrzymam porsche do testów.
Jakie "luksusy" serwują sobie zawodnicy NBA? Michael Jordan przyznał, że na każdy mecz miał inną parę butów.
Myślę, że to jest normalka w NBA. Wielu zawodników wykorzystuje nową parę butów na każde spotkanie. Ja akurat jestem z tych, którzy jedną parę butów katują przez parę tygodni jak nie miesięcy. Co jeszcze lubimy? Każdy ma jakieś swoje "zboczenia". Jeden lubi przebywać w apartamencie prezydenckim, gdzie ma dużo miejsca dla siebie. Inny lubi mieć bardzo drogie auto przygotowane przed hotelem. Inny musi mieć bilety dla swojej rodziny i kolegów w pierwszym rzędzie zaraz przy parkiecie, które kosztują kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Każdy ma swoje zachcianki. Niektórzy zamawiają jedzenie prosto do samolotu, mimo że mamy tony jedzenia na pokładzie. Są tacy, którzy muszą mieć swoje prosto ze swojej ulubionej restauracji takie jakie lubi.
A Ty jakie masz zachcianki?
Ja nie mam takich zachcianek. Myślę, że jestem bardzo prostą osobą pod tym względem. Mam swoją rutynę. Muszę mieć różnego rodzaju rzeczy przygotowane do meczu. Takie jak: odpowiednie jedzenie przed meczem. Ale to już w domu. Odpowiednia ilość tego jedzenia. I napoje energetyczne, które stosuje już od paru lat. I to jest akurat taki przypadek, gdzie w tym zespole tych środków się nie stosowało ale trener z siłowni był na tyle sympatyczny, że zamówił mi i już teraz mam zapas.
W jaki sposób mobilizujecie się przed meczem?
Każdy inaczej. Każdy inaczej się przygotowuje. Jedni potrafią siedzieć i słuchać muzyki przez dwie godziny, jeszcze inni spędzają czas przed meczem na siłowni. Ja jestem akurat taką osobą, która rozluźnia swoje ciało czyli idzie do zimnego i ciepłego basenu. W grę wchodzi też fizjoterapeuta. Na koniec siłownia i rozgrzewka przed meczem.
Czego słuchasz przed meczem?
Ciężko stwierdzić. Nie mam ulubionej piosenki. Przede wszystkim staram się słuchać muzyki house. Troszeczkę hip - hopu. To jest taki styl, który mi odpowiada.
A po meczach zdarzają się... łzy?
Myślę, że były momenty, kiedy łezka zakręciła się w oku. Ale nie było oczywiście jakiegoś szlochania. Myślę, że są jakieś denerwujące momenty, kiedy nerwy puszczają. Wówczas wiele ostrych słów pada w szatni. Ale to są takie rzeczy, które muszą zostać w szatni.
A czasem pięści idą w ruch?
Jest to mój siódmy rok w NBA. I szczerze mówiąc nie wiem czy widziałem choćby raz, żeby doszło do takiej sytuacji w szatni. Widziałem, że czasem dochodziło do takich sytuacji w czasie treningów na parkiecie ale nigdy sprawa nie przenosiła się do szatni. Zawsze zaczynaliśmy i kończyliśmy na parkiecie.
Mówili na Ciebie już "polish machine" lub "polish hammer". Masz jakąś nową ksywkę? Każdy ją ma?
Nie. Nie każdy ma ksywkę. Myślę, że to jest właśnie fajne w tym, że trzeba było zasłużyć na ksywkę i gdzieś się pojawić. Czy to w finałach NBA, czy w finałach konferencji, czy też być osobą na tyle rozpoznawalną by otrzymać taką ksywkę. I cieszę się, że oczywiście taka ksywka została mi przydzielona. Moją oczywiście ksywką z Niemiec z ligi niemieckiej była "polska maszyna" tutaj jestem nazywany "polish hammer". I myślę, że te dwie przyjęły się także tutaj w Waszyngtonie.
A pamiętasz jakiś szczególny żart jaki ktoś komuś wywinął w zespole?
O takich żartów było bardzo dużo. Musiałby się naprawdę grubo zastanowić. Były na przykład takie żarty, gdzie jeden z zawodników nie wiedząc o tym, ściemniał żonie, czy dziewczynę kolegi na Twitterze albo Facebooku. Potrafił pisać do niej różnego rodzaju rzeczy. Żona czy dziewczyna zamiast poinformować o tym, że rozmawia z kobietą kolegi z zespołu, dalej ciągnęła te żarty. Robiła sobie z tego, że tak powiem jaja i potem wychodził z tego niezły bigos.
ug