Cracovia Kraków wygrała z Legią Warszawa 2:0. Klub z Warszawy miał zmniejszyć dystans do liderującej Lechii Gdańsk, tymczasem po porażce traci do niej cztery punkty. Bohaterem meczu został Javi Hernandez, który strzelił dwa gole.
Oba zespoły notowały ostatnio znakomitą serię, co zapowiadało spore emocje na Łazienkowskiej. Druga w tabeli Legia w sześciu poprzednich meczach ligowych odniosła pięć zwycięstw (jeden remis), a ósma dotychczas Cracovia miała za sobą pięć wygranych z rzędu.
Przed meczem uczczono chwilą ciszy pamięć byłego premiera Jana Olszewskiego, który zmarł 7 lutego w wieku 88 lat.
Spotkanie rozpoczęło się z prawie 10-minutowym opóźnieniem, ponieważ przy okazji widowiskowej oprawy kibice Legii na jednej z trybun odpalili środki pirotechniczne. W efekcie tej kanonady dym zasłonił znaczną część boiska.
W końcu sytuacja unormowała się na tyle, ze arbiter pozwolił grać.
Pierwsi bardzo groźną okazję stworzyli goście. W 13. minucie Mateusz Wdowiak znalazł się w sytuacji sam na sam z Radosławem Majeckim, miał dość czasu, ale golkiper Legii nie dał się pokonać. To była wymarzona okazja dla "Pasów".
Osiem minut później prowadzenie mogła objąć Legia. Po świetnej akcji Sebastiana Szymańskiego piłka trafiła do Salvadora Agry, jednak strzał sprowadzonego w styczniu Portugalczyka obronił Michal Peskovic.
W miarę upływu czasu rosła przewaga Legii, ale Cracovia nie ograniczała się tylko do obrony i wyprowadzała groźne kontrataki. W 38. minucie w sektorze kibiców gości zapanowała euforia. Po dośrodkowaniu z lewej strony akcję wykończył precyzyjnym strzałem z około dziesięciu metrów Hiszpan Javier Hernandez.
Zaledwie cztery minuty później Cracovia niemal skopiowała tę sytuację. Po szybkiej akcji i wrzutce z lewej strony ponownie do siatki trafił będący blisko bramki Hernandez.
Wśród kibiców Legii zapanowała konsternacja, bo nie tak wyobrażali sobie przebieg meczu. Na wydarzenia boiskowe zareagował trener Ricardo Sa Pinto, który od początku drugiej połowy wprowadził na boisko króla strzelców poprzedniego sezonu Carlitosa. Niewiele to jednak zmieniło.
Kwadrans po przerwie znakomitej okazji nie wykorzystał Wdowiak, ale był faulowany. Arbiter po chwili zamieszania (doszło do szarpaniny między piłkarzami) skorzystał z systemu wideoweryfikacji i podyktował rzut karny dla gości, przy okazji pokazując aż cztery żółte kartki - po dwie dla graczy obu drużyn.
Wykonawcą "jedenastki" był Airam Cabrera, jednak Hiszpan trafił w słupek.
Wkrótce potem sędzia przerwał na krótko mecz, tym razem z powodu dymu z rac odpalonych przez fanów Cracovii.
Kwadrans przed końcem doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Początkowo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył obrońca Legii William Remy. Po chwili arbiter podbiegł jednak do stanowiska z zapisem wideo i skorzystał z pomocy VAR. Efekt był taki, że ponownie wezwał na boisko legionistę, ale jedynie po to, żeby skorygować nieco poprzednią decyzję i pokazać mu bezpośrednią czerwoną kartkę (a nie drugą żółtą).
W 84. minucie kontaktową bramkę mógł zdobyć Iuri Medeiros, kolejny z nowych Portugalczyków w Legii, ale jego strzał obronił Peskovic. Z kolei w doliczonym czasie gry Cracovię w sporym zamieszaniu podbramkowym uratowała poprzeczka po strzale głową Artura Jędrzejczyka.
Wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że "Pasy" odniosły szóste z rzędu zwycięstwo.
Legia Warszawa - Cracovia Kraków 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Javier Hernandez (38), 0:2 Javier Hernandez (42).
Żółta kartka - Legia Warszawa: Radosław Majecki, Adam Hlousek, Marko Vesovic, William Remy. Cracovia Kraków: Michał Helik, Airam Cabrera, Sergiu Hanca, Filip Piszczek, Michal Peskovic. Czerwona kartka - Legia Warszawa: William Remy (77).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 24 579.
Legia Warszawa: Radosław Majecki - Marko Vesovic, Artur Jędrzejczyk, William Remy, Adam Hlousek - Salvador Agra (46. Carlitos), Andre Martins, Sebastian Szymański, Cafu, Dominik Nagy (78. Iuri Medeiros) - Sandro Kulenovic (65. Jarosław Niezgoda).
Cracovia Kraków: Michal Peskovic - Cornel Rapa, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Sergiu Hanca, Damian Dąbrowski (90+6. Bojan Cecaric), Javier Hernandez, Janusz Gol, Mateusz Wdowiak (89. Milan Dimun) - Airam Cabrera (90+4. Filip Piszczek).