Legia Warszawa zainauguruje dziś piłkarską wiosnę wyjazdowym pojedynkiem z Koroną Kielce. Spotkanie faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułu z zespołem trenera Leszka Ojrzyńskiego rozpocznie się o godz. 18. Wcześniej Podbeskidzie Bielsko-Biała podejmie Jagiellonię Białystok, a Śląsk Wrocław zagra z Widzewem Łódź.
Pierwsze spotkanie to jest jedna wielka niewiadoma. My na pewno jesteśmy w dobrej dyspozycji - zapowiada obrońca Korony Tomasz Lisowski. Kielczanie naprawdę nie wiedzą czego się spodziewać, bo ich rywal - Legia - wykorzystał zimę na wprowadzenie poważnych zmian. Sprowadzeni piłkarze robią wrażenie. Władimir Dwaliszwili, Tomasz Brzyski czy Tomasz Jodłowiec w innych klubach na pewno graliby w pierwszym składzie. W Legii raczej zaczną rundę wiosenną na ławce.
Trener Jan Urban nie zdradził składu, był tajemniczy, ale zaznaczył, że musi nie tylko myśleć o nowych piłkarzach, ale też ufać tym, którzy jesienią wywalczyli pierwsze miejsce. Można się więc spodziewać, że nowe nabytki jeśli zagrają, to po przerwie. Kłopotem, większym dla gości z Warszawy, może być jakość murawy. Im będzie gorsza, tym trudniej będzie grać gwiazdom Legii. Piłkarze Korony zapewniają, że rywali się nie przestraszą, ale trudno oczekiwać, żeby trener Leszek Ojrzyński ustawił zespół bardzo ofensywnie. Jesienią drużyna ze stolicy wygrała u siebie z Koroną 4:0.
Mecz w Kielcach zakończy sobotnie zmagania w Ekstraklasie. Rozpoczną się one w Bielsku-Białej. Podbeskidzie zmierzy się z Jagiellonią. Drużyna Tomasza Hajty chce poprawić pozycję z jesieni. Na razie zajmuje 10. lokatę, która w Białymstoku nikogo nie cieszy. Kłopotem "Jagi" jest kontuzja Niki Dzalamidze. Gruzin kilka dni temu zerwał więzadła krzyżowe i wiosną na boisku się nie pojawi. Podbeskidzie nie może kalkulować. Jeśli trener Dariusz Kubicki ma utrzymać zespół w Ekstraklasie, musi wygrywać i ryzykować, szczególnie u siebie.
Ciekawie będzie też we Wrocławiu. Śląsk podejmie Widzew Łódź. Gospodarze zimą praktycznie nie zmienili składu, ale stracili na rzecz Legii Tomasza Jodłowca. W przypadku Widzewa można natomiast mówić o kłopocie bogactwa. Trener Radosław Mroczkowski może właściwie na każdej pozycji wybierać pomiędzy dwoma porównywalnymi zawodnikami. We Wrocławiu zabraknie jednak Princewilla Okachiego. Nie wiadomo, czy w Widzewie zostanie Łukasz Broź. Interesuje się nim Legia. Być może Mroczkowski zdecyduje się go posadzić na ławce.
We Wrocławiu postawili na spokój i konsolidację składu. Sprawdzony zespół ma dać przynajmniej europejskie puchary, ale po cichu myśli się na pewno o obronie mistrzowskiego tytułu. Dopiero pierwsze mecze pokażą, w jakiej jesteśmy formie, ale pozytywnie należy ocenić zaangażowanie piłkarzy na treningach. Najwyższy czas, żeby liga w końcu się zaczęła, bo w drużynie widać już przedmeczową gorączkę - mówił na konferencji prasowej trener Stanislav Levy.