W Białymstoku podział punktów w piątkowym meczu wicemistrza kraju z mistrzem. Jagiellonia na razie zachowała pozycję lidera piłkarskiej ekstraklasy.
Spotkanie zaczęło się znakomicie dla gospodarzy, którzy po niespełna minucie gry objęli prowadzenie. Z pierwszego w tym spotkaniu rzutu rożnego dośrodkował Guilherme, białostoczanie wygrali walkę w powietrzu w polu karnym Legii a Ivan Runje, trochę szczęśliwie, bo uderzając bardziej barkiem niż głową, ale jednak pokonał Arkadiusza Malarza.
Jagiellonia mogła grać tak, jak lubi najbardziej, czyli cofnąć się i czekać na możliwość szybkiego ataku. W 11. min. dośrodkowywał Łukasz Burliga, ale Świderski główkował nad bramką. W 34. min., po kontrze gospodarzy, znowu Świderski uderzał zza pola karnego, ale nie zaskoczył Malarza.
W tej części meczu w zespole Legii najbardziej zagrażał bramce Jagiellonii Sebastian Szymański. W 35. min. jego strzał z rzutu wolnego zza pola karnego, w ładnym stylu obronił Marian Kelemen, kolejna próba młodego skrzydłowego stołecznej drużyny - strzał z ok. 20 metrów - była niecelna.
Nie brakowało walki, zwłaszcza w środku boiska. Legia starała się atakować skrzydłami, ale albo jej ataki były tam rozbijane, albo z dośrodkowaniami radzili sobie stoperzy i środkowi pomocnicy zespołu gospodarzy.
Scenariusz drugiej połowy był podobny. Legia była przy piłce, Jagiellonia szybkimi akcjami próbowała kontrować. W 62. min., po szybkiej akcji prawą stroną Arvydasa Novikovasa, Marko Poletanovica i Karola Świderskiego, ten ostatni uderzał z pola karnego, ale trafił w słupek. W odpowiedzi Nemanja Mitrovic zablokował mocny strzał Cafu.
Legia powinna wyrównać w 73. min. Po wyłożeniu piłki przez Kante, który w drugiej połowie wniósł sporo ożywienia do ataków gości, Szymański fatalnie przestrzelił z ok. 11 metrów; dwie minuty później minimalnie przestrzelił też Dominik Nagy. W 84. min. strzał głową Kante obronił Kelemen.
Wyrównanie padło w 89. min. Andre Martins trafił z rzutu wolnego w poprzeczkę, najwyżej do odbitej od niej piłki wyskoczył Sandro Kulenovic i drużyny podzieliły się punktami. Co prawda Jagiellonia próbowała jeszcze zaatakować, ale strzały Przemysława Frankowskiego i Romana Bezjaka były niecelne.
(az)