Nie tylko medaliści igrzysk olimpijskich w Vancouver, Adam Małysz i Justyna Kowalczyk, mogą liczyć na finansowe nagrody od Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Premie dostaną również związki sportowe, które zrzeszają naszych medalistów, choć nie tylko one. Lista osób, które mogą "zyskać" na medalach naszych sportowców, może być bardzo długa.
Z Grzegorzem Mikułą, sekretarzem generalnym Polskiego Związku Narciarskiego, rozmawiał Wojciech Słoń.
Wojciech Słoń: Regulamin nagród, jaki ustalił zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego za medale w Vancouver, jest bardzo"szeroki".
Grzegorz Mikuła: Tak. Regulamin po raz pierwszy obejmuje nie tylko samych zawodników, medalistów igrzysk olimpijskich oraz ich trenerów, ale także nagradza związek sportowy, trenerów, którzy wcześniej pracowali z danym zawodnikiem, daje również szansę uzyskania jakiś korzyści dla klubów, osób współpracujących z medalistami igrzysk olimpijskich.
Dla przykładu weźmy Adama Małysza i jego dwa srebrne medale. Są one "wycenione" na 300 tysięcy złotych.
Tak. Polski Związek Narciarski również otrzyma od Polskiego Komitetu Olimpijskiego 300 tysięcy złotych. Minimum połowa z tej kwoty trafi jednak do szkoleniowca Hannu Lepistoe. Nagrodzeni zostaną również: serwismen Robert Maciuszak oraz drugi trener Robert Mateja. Regulamin pozwala również nagrodzić pierwszego trenera Adama Małysza czyli Jana Szturca oraz jego klub sportowy Wisłę Ustroniankę.
To dobre rozwiązanie?
To jest nowość i naszym zdaniem to jest ciekawe i dobre rozwiązanie bo na sukces naszych medalistów pracowało wiele osób przez wiele lat.
PKOL dał jednak tylko ogólną dyrektywę co do podziału premii, między osoby, które współpracowały z medalistą igrzysk. Kto konkretnie będzie decydował o procentowym podziale nagród pieniężnych, które trafią w tym wypadku do Polskiego Związku Narciarskiego?
Podziału premii będzie dokonywało kierownictwo czyli zarząd Polskiego Związku Narciarskiego.