Zdawałem sobie sprawę, że przegrywam z Dannym Greenem na punkty, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę stracić pas - mówi Krzysztof "Diablo" Włodarczyk, który na ringu w Perth pokonał australijskiego boksera i tym samym obronił pas mistrza świata federacji WBC w kategorii junior ciężkiej. Jestem prawdziwym wojownikiem - podkreśla.
Nie dopuszczałem możliwości utraty mistrzowskiego pasa. Siedząc w szatni, słyszałem werdykt w jednej z wcześniejszych walk, w której pas zmienił właściciela. Wtedy powiedziałem sobie: nie, ja mojego trofeum nie oddam, wrócę z nim do Polski. Przecież i ja, i mój team zbyt ciężko pracowaliśmy, żeby wsiadać do samolotu z niczym - relacjonuje 30-letni Włodarczyk.
Polski pięściarz "wstrząsnął" przeciwnikiem już w drugiej rundzie, z kolei w piątej niewiele brakowało, by sam znalazł się na deskach. Nie wykorzystałem sytuacji, a jak to często bywa - mogło to się zemścić. Na szczęście utrzymałem się na nogach, w ogóle czułem, że przegrywam na punkty, ale cały czas pojedynek był na ostrzu noża - przyznaje.
Dopiero w przedostatnim, 11. starciu (do tego momentu podopieczny trenera Fiodora Łapina przegrywał na kartach wszystkich sędziów - 93:97, 93:97, 93:96) Włodarczyk trafił przeciwnika prawym, a potem poprawił lewym sierpowym i Green znalazł się na deskach. W trakcie liczenia wstał, lecz był na tyle oszołomiony, że kanadyjski sędzia Michael Griffin nie pozwolił mu na kontynuowanie walki.
Widziałem, że Green słabł z rundy na rundę. Stąd coraz więcej klinczów z jego strony. Poza tym był mocno "naruszony", bowiem w końcówce walczył ze złamanym nosem i szczęką - podkreśla "Diablo".
Włodarczyk odniósł w Perth 46. zwycięstwo w gronie zawodowców. Na koncie ma też dwie przegrane i remis. Natomiast osiem lat starszy Green doznał piątej porażki. Wygrał 31 walk. Jego bilans już się nie zmieni, bo ogłosił zakończenie kariery.