Prezes PZPN podsumował swoją czteroletnią kadencję. Zbigniew Boniek zapowiedział między innymi, że jeżeli wygra wybory na szefa PZPN, to położy nacisk na szkolenie trenerów, futbol dziecięcy i młodzieżowy oraz będzie kandydował do komitetu wykonawczego UEFA. Przy okazji szef związku odniósł się do swojego kandydata i afery alkoholowej w reprezentacji Polski w piłce nożnej. „Kilka owieczek zbłądziło. Ale to nieprawda, że są jakieś rozdźwięki między mną a Adamem Nawałką (trenerem reprezentacji w piłce nożnej - przyp. red)" - podkreśla.
Zbigniew Boniek wielokrotnie powtarzał, że swojego kontrkandydata na fotel prezesa PZPN bardzo szanuje, jednak nie sądzi, aby Józef Wojciechowski wygrał z nim podczas piątkowego głosowana.
Wydaje mi się, biorąc pod uwagę doświadczenie delegatów, że nie ma w nich chęci zmiany, bo widzą, że idzie to w dobrym kierunku - podkreślał. Jednocześnie Boniek zaznaczył, że gdyby Józef Wojciechowski został nowym prezesem, to największy problemem polskiej piłki nie byłby ekscentryczny milioner, ale jego otoczenie. Do niego zalicza się między innymi Cezary Kucharski i Radosław Majdan, którzy złożyli wniosek do ministra sportu dotyczący wątpliwości formalnych ze startem Bońka w wyborach. Zgodnie z procedurą dostaliśmy z Ministerstwa Sportu pismo w tej sprawie i mamy się do tego pisma ustosunkować. Otóż ja powinienem zrobić w tej sprawie dwie rzeczy: "kopiuj" i "wklej". I po temacie. To jest ta sama sprawa, która budziła wątpliwości już cztery lata temu, a która z mojego punktu widzenia jest bardzo prosta. Od 60 lat mam stałe zameldowanie w Bydgoszczy, tak jak wymaga tego statut PZPN. Nie jestem ani właścicielem, ani akcjonariuszem żadnej firmy bukmacherskiej. A to gdzie płacę podatki to moja prywatna sprawa - mówił Boniek.
Boniek uważa, że to właśnie między innymi otoczenie Józefa Wojciechowskiego potęguje konflikt między kandydatami na fotel prezesa PZPN: Ja mam szacunek do Wojciechowskiego. Cztery lata temu zaprosił mnie do siebie na tenisa, bo mówił, że dobrze gra. Skończyło się 6:0, 6:1 dla mnie i się pan Józek lekko zdenerwował. W przyszłym tygodniu rozegramy kolejny mecz, mam nadzieję, że będziemy się szanować.
Ewentualna druga kadencja Bońka nie będzie się szczególnie różniła od pierwszej. Szef PZPN nie ma sobie za dużo do zarzucenia, ale zaznaczył, że kilka rzeczy można w znacznym stopniu poprawić. Przyrównał to do domu, o stabilnych "fundamentach, ale któremu zawsze przyda się remont": Będziemy stawiali na podniesienie jakości szkolenia, chcemy jeszcze mocniej zastanowić się nad programami w Szkole Trenerów, dziś jednej z najlepszych w Europie. Zdaniem Zbigniewa Bońka największym problemem polskiej piłki jest przygotowanie fizyczne dzieci i młodzieży. Zaznaczył, że przeciętny gimnazjalista nie potrafi zrobić kilku podstawowych ćwiczeń gimnastycznych.
Przy okazji Boniek odniósł się do dwóch gorącego tematu - afery alkoholowej w reprezentacji polski w piłce nożnej: Mówimy to otwarcie, że wina jest nasza - PZPN, a głównie piłkarzy. Kilku z nich złamało kodeks reprezentanta, a przede wszystkim nadwyrężyło zaufanie Adama Nawałki. Jednocześnie prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej dodał, że ma do selekcjonera pełne zaufanie i wie, że podejmie dobrą decyzję.
Boniek kilkakrotnie zaznaczył, że "biało-czerwoni" zajmują 15. miejsce w rankingu FIFA - najwyższe w historii - i to efekt ciężkiej pracy, a nie pijaństwa: To że w Arłamowie (w miejscu gdzie piłkarze szykowali się do Euro 2016 - przyp. red.) w dzień wolny spotkali się i wypili po parę piw, to nie patologia. Po prostu doszło do pewnego rozprężenia. To nie patologia, bo po prostu nie da się pogodzić alkoholu z futbolem. Można przesadzić przed jednym meczem, przed drugim, ale w trzecim już nie zagrasz, bo nie dasz rady. U nas niektórzy raz przesadzili". Reprezentacja Polski jest w kryzysie, ale szef związku stwierdził, że to zamieszanie wyjdzie wszystkim tylko na dobre.
(mal)