„Ciężko jest oglądać mecze reprezentacji z trybun wiedząc, że było się jej częścią” – mówi RMF FM Zbigniew Bartman. Z wielkim nieobecnym siatkarskich Mistrzostw Europy rozmawiał w Gdańsku nasz specjalny wysłannik Maciej Jermakow.
Maciej Jermakow: Po pierwszym meczu oczekiwaliśmy zwycięstwa. Udało się, choć chyba nasza euforia została nieco stonowana przez stratę seta. Jakie są twoje odczucia po starciu z Turkami?
Zbigniew Bartman: Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Możemy być w pełni szczęśliwi z tego wyniku, bo dopisaliśmy 3 punkty. Wiadomo, że mecze inauguracyjne są bardzo ciężkie, nie tylko ze strony sportowej, ale też ze strony psychicznej, mentalnej. Gramy przed wymagającą publicznością, presja jest duża. Widać było, że chłopaki zaczęli dość nerwowo, ale pokazali dojrzałość, opanowali nerwy i grali lepiej. Później byli jeszcze nieco wybici z rytmu przez dłuższą przerwę między setami, przegrali kolejną partię, no, ale wszystko zakończyło się dobrze.
Francuzi to rywal o klasę albo o dwie lepszy od Turków. Jak musimy z nimi zagrać?
To zdecydowanie, powiedziałbym, wredny zespół. Bardzo ciężko się przeciwko nim gra, są upierdliwi do bólu. Świetnie grają w obronie, żadnej piłki nie oddadzą za darmo, mają świetne kontry, więc to na pewno będzie inne spotkanie niż z Turkami. Pierwsze koty za płoty, pierwsze emocje zeszły z chłopaków i teraz zacznie się prawdziwa walka. Trzeba odrzucić Francuzów od siatki, świetnie serwować. Wierzę, że krok po kroku będziemy budować świetną formę aż po sam koniec turnieju.
Głównym faworytem do tego, by być w turnieju do samego końca są Rosjanie, którzy wczoraj sensacyjnie przegrali 0:3 z Niemcami. Zasłona dymna, wpadka, jak to określić?
Trzeba by być kamikadze, żeby robić zasłonę podczas pierwszego meczu takiego turnieju. Moim zdaniem, to wina właśnie tej inauguracji, zawsze trudno się gra w takim spotkaniu. Tym bardziej, że Rosjanie trafili na trudnego przeciwnika. Zresztą, nie będę ukrywał, że cieszy mnie taki wynik, bo w reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów rozgrywa mój klubowy kolega. To też trochę komplikuje nasze sprawy. Nie wiadomo, jak dalej poradzą sobie Rosjanie, no a mimo wszystko i tak nie chcielibyśmy trafić na nich w ćwierćfinale.
No właśnie, znów, jak dwa lata temu, może zdarzyć się sytuacja, w której ze Słowakami lepiej będzie nam przegrać. Z duchem sportu ma to niewiele wspólnego. Jak ty podchodzisz do takich sytuacji?
Niestety, my nie układamy regulaminów, robią to ludzie za to odpowiedzialni, którzy też popełniają błędy. Cóż, jeśli historia zatoczy koło to myślę, że nikt nie będzie narzekał, bo możemy awansować do półfinału, walczyć o coś więcej niż brązowy medal. Ciężko mi bawić się w proroka, typować dalsze wyniki, ale na pewno grupa "rosyjska" jest bardzo silna. Niezależnie z kim zagramy w ćwierćfinale, to będzie to bój o być albo nie być. Będzie ciężko.
Widziałem, jak reagowali fani, kiedy pojawiłeś się na trybunach. Czułeś jakieś ukłucie w sercu patrząc, jak grają twoi reprezentacyjni koledzy?
Na pewno jest ciężko oglądać mecze z trybun, szczególnie reprezentacji wiedząc, że było się jej częścią. Ale życie sportowca nie jest usłane różami i to jest moment, który jeszcze bardziej motywuje mnie do ciężkiej pracy po to, by jak najszybciej wrócić do zespołu.