Były wokalista Take That kontra gitarzysta Led Zeppelin, czyli wielka awantura o nieruchomość. Robbie Williams wygrał spór z Jimmym Pagem. Nie w pojedynku na scenie muzycznej - w urzędzie.
Robbie Williams planuje rozbudowę swojej już i tak olbrzymiej rezydencji w zachodnim Londynie. Jest superkomfortowa i kosztowała 17 milionów funtów. Niemniej piosenkarz zamarzył o wykopaniu potężnej piwnicy z krytym basenem i siłownią. Rozbudowa domu z pewnością poprawi jakość życia Robbiego Williamsa, ale nie jego sąsiadów. A sąsiadem jest nie kto inny, jak legendarny gitarzysta grupy Led Zeppelin, Jimmy Page. Po pięcioletniej walce w urzędach przegrał sprawę i 44-letni Williams będzie mógł rozpocząć budowę
Jimmy Page mieszka w imponującym neogotyckim budynku, który objęty jest ochroną konserwatorską. Jak twierdził, argumentując swój sprzeciw, naruszenie ziemi w ogrodzie obok może doprowadzić do pęknięć w murach i zniszczenia jego rezydencji. Robbie Williams naopowiadał dziennikarzom, że śpię w ogrodzie i pilnuje swego domu. Potem mnie za to przerosił - mówi Jimmy Page. Tu nie chodzi o to, że dwóch słynnych muzyków się kłóci, chodzi o zabytek, którego jestem właścicielem i nie dopuszczę, by uległ zniszczeniu - żali się mediom legendarny gitarzysta Led Zeppelin.
Robbie Willams otrzymał pozwolenie na budowę, która potrwa co najmniej kilka miesięcy i będzie dla Page’a bardzo uciążliwa. Jeśli faktycznie dojdzie do zniszczeń, zostanie wstrzymana. Pozwolenie jest bowiem warunkowe. Przed rozpoczęciem prac, eksperci muszą wykonać dokładne badania gruntu, a ekipa wykonawcza nie będzie mogła używać ciężkich maszyn.
Jak zauważają obserwatorzy, tu nie chodzi wyłącznie o mury i majątek obu panów. Chodzi o dobrosąsiedzkie stosunki, które w tym przypadku znacznie ucierpiały i wątpliwe, by w przyszłości Williams i Page zapraszali się nawzajem na kawę lub pożyczali od siebie cukier.
Opracowanie: