Kierujący samochodem osobowym wjechał w inne auto na stacji benzynowej przy ulicy Radzymińskiej w Warszawie. Stołeczna policja potwierdziła RMF FM, że ranna została jedna osoba. Uszkodzony został także dystrybutor gazu. Wcześniej straż pożarna informowała nas, że poszkodowane są dwie osoby, a uszkodzonych jest kilka aut. Ewakuowano pracowników stacji oraz znajdujący się obok McDonald's. Na miejscu nadal pracują służby.

AKTUALIZACJA GODZ. 21:00

Na ulicy Radzymińskiej doszło do zdarzenia, w którym brały udział dwa pojazdy. Jeden z nich uderzył w drugi, zaparkowany na stacji. Na tę chwilę wiemy, że jeden z mężczyzn stojący przy samochodzie został ranny. Zabrano go do szpitala. Uszkodzony został też dystrybutor gazu - powiedział RMF FM kom. Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.

Dowiedzieliśmy się także, że kierowca, który uderzył w zaparkowany na stacji samochód, został przebadany na obecność alkoholu. Był trzeźwy.

Do miejsca zdarzenia na razie nie można się zbliżać. Pracuje tam straż pożarna - poinformował nas kom. Rafał Rutkowski.

To są wstępne ustalenia i wstępne informacje. One mogą się zmienić. (...) Gdy policja będzie mogła podjeść do miejsca zdarzenia, liczby dotyczące poszkodowanych czy uszkodzonych aut mogą się zmienić - dodał kom. Rafał Rutkowski.

Dwa z trzech pasów w kierunku Marek nadal są zablokowane. 

Wypadek na ul. Radzymińskiej w Warszawie

Ok. godz. 20 straż pożarna podała RMF FM, że w wypadku uczestniczyło 5 samochodów - 4 z nich znajdowały się na stacji. 

Samochód uderzył m.in. w dystrybutor gazu. Na miejsce przyjechało 10 zastępów straży pożarnej. Faktycznie stwierdzono uszkodzony dystrybutor, z którego ulatniał się gaz, dlatego podjęto decyzję o ewakuacji stacji benzynowej i pobliskiego McDonald's. Dodatkowo poszkodowane zostały dwie osoby - powiedział wcześniej RMF FM mł. bryg. Artur Kamiński z Komendy Miejskiej PSP m.st. Warszawy.

Strażak informował wówczas, że jedna osoba ma złamaną nogę, druga - obrażenia głowy. 

Sytuację udało się już opanować.

Nie ma już zagrożenia. Ten gaz na szczęście nie zapalił się - dodał mł. bryg. Artur Kamiński.