Ta informacja zelektryzowała wielu turystów. Uspokajamy jednak, że nikt nie zaasfaltował słynnej z krokusów tatrzańskiej doliny, a jedynie wylano nowy asfalt na odcinku, na którym on do tej pory leżał. "Jedynie" albo "aż", bo są tacy, którym to się bardzo nie podoba.
Wszystkim pan nigdy nie dogodzi - mówi filozoficznie starszy mężczyzna przy wejściu do doliny. Kiedy były dziury, to turyści się denerwowali, że fatalna nawierzchnia i że wózkiem się nie da przejechać, kiedy naprawili i jest wreszcie równo, to plują, że całą dolinę zalali asfaltem.
Rzeczywiście czytając niektóre komentarze w internecie można dojść do wniosku, że właśnie ktoś wpadł na pomysł wylania asfaltu w całej dolinie. Tylko na ten pomysł wpadł już ktoś ponad pół wieku temu i to w części doliny. Już w latach 60-tych ubiegłego wieku zaasfaltowano kilka kilometrów do Polany Huciska. Co więcej, jeszcze pod koniec XX wieku do tego miejsca dojeżdżały regularne linie autobusowe. Potem drogę zamknięto dla ruchu trzy i pół kilometra wcześniej - na Siwej Polanie i stamtąd już trzeba iść na piechotę lub jechać na rowerze, bądź skorzystać z usług małej kolejki Rakoń.
Od tego czasu asfaltowa nawierzchnia była tylko doraźnie naprawiana, ale tak naprawdę z roku na rok asfaltu było mniej, a dziur coraz więcej. Teraz właściciele drogi - Wspólnota Ośmiu Uprawnionych Wsi z siedzibą w Witowie, postanowili zrobić gruntowny remont tego odcinka.
Nowy asfalt został już wylany i właśnie pobocza uzupełnianie są kamieniami. Pytamy więc turystów schodzących doliną jak im się nowa nawierzchnia podoba: To jest droga prywatna, którą właściciele użytkują i z tego żyją, więc my nie mamy do tego - mówi starsza turystka - co innego w Dolinie Kościeliskiej (dolina należy do Skarbu Państwa w zarządzie Tatrzańskiego Parku Narodowego) - o nie, tam jest to nie do pomyślenia. Nam się przyjemnie szło, ludzie idą z małymi dziećmi, jeżdżą tą słynna ciuchcią i dla nich jest to troszeczkę ulgi, a tak dalej jest już dziko, i tam nie ma już żadnej ingerencji.
Kolejna starsza para jest zadowolona z remontu, żałują tylko, że z jego powodu nie kursuje kolejka, która mogli by podjechać kilka kilometrów. Idzie się fajnie, lepiej że jest równo, bo jak jest równo to nogi dłużej wytrzymują i można dalej zajść - mówią z uśmiechem na twarzy.
Następna jest młoda para z wózkiem, jak mówią nie doszli nawet do końca tego odcinka, gdzie jest nowy asfalt, ale zapewniają, że bez porównania lepiej im się szło, niż przed remontem.
Powinna być choć jedna dolina w Tatrach dla osób z wózkami - przekonuje młoda mama.
Kolejny turysta nie ma już tak zadowolonej miny. To jest śmieszne - to jest jedyne co mogę powiedzieć - asfalt, potem park linowy... Nic tylko pogratulować. Ja niepotrzebnie buty górskie kupuję, bo mogłem iść w klapkach - mówi ironicznie. Ja rozumiem że tych rowerów jest coraz więcej, traktorek rozwija swoją działalność, wózeczki, dorożki jeżdżą... ja mam takie przekonanie, że niedługo to będziemy drogę do Morskiego Oka sypać solą i stawiać oświetlenie, żeby turyści w nocy się nie pogubili.