Już na początku września zacznie się remont najmniejszego, ale też jednego z najbardziej lubianych przez turystów schroniska w Tatrach - na Hali Kondratowej. Schronisko przez dwa lata będzie zamknięte. Prawdopodobnie zmieni się też gospodarz, którego rodzina prowadziła Kondratową od 75 lat.
Schronisko na Hali Kondratowej mijają niemal wszyscy turyści zmierzający na Giewont. Położone jest na Polanie Kondratowej, u stóp Długiego Giewontu, na wysokości 1333 m n.p.m. Jest małe, bo dysponuje zaledwie 20 miejscami noclegowymi, ale bardzo lubiane - wiele razy znajdowało się w czołówce tatrzańskich schronisk. W przeciwieństwie do innych, nie przychodzi się tu na szarlotkę, ale wyjątkowy piernik.
Budynek schroniska został postawiony przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (poprzednika PTTK) w latach 1947–48 wg projektu Bogdana Laszczki. W roku 1950 powiększono go o dodatkowe skrzydło. Już kilka lat później - 26 kwietnia 1953 schronisko przeżyło największą katastrofę w swojej historii - głaz o masie 30 ton, który oderwał się od Długiego Giewontu - wbił się w narożnik jadalni, dwa inne zatrzymały się kilka metrów od budynku.
Można je do dziś podziwiać przed schroniskiem, przy czym ten największy, który zniszczył ścianę schroniska, został rozbity i część jego została zakopana pod podłogą, a część została na zewnątrz.
Od początku schronisko prowadziła rodzina Skupniów - pierwszym kierownikiem był Stanisław Skupień, narciarz i olimpijczyk. Po nim do 2003 gospodarzem był jego syn Andrzej, a następnie wnuczka - Iwona Haniaczyk. W ubiegłym roku do schroniska doprowadzono kanalizację, a także niezawodne zasilanie, bo dotychczasowa, naziemna linia energetyczna podczas każdego halnego ulegała awariom.
Teraz przyszedł czas na jego remont i gruntowną modernizację, jak podkreśla Jarze Kalarus ze spółki PTTK "Karpaty", do której należą tatrzańskie schroniska, to ostatnie z nich, które nie było remontowane. W Karcie informacyjnej inwestycji można przeczytać:
... Koniecznym jest powiększenie i dostosowanie do obowiązujących standardów, pomieszczeń zaplecza kuchennego i pomieszczeń gospodarczych. Projekt ukierunkowany jest przede wszystkim na dostosowanie najmniejszego w Tatrach schroniska do obecnie obowiązujących norm i przepisów m.in. przeciwpożarowych i higieniczno- sanitarnych, a także zapewnienia obsłudze schroniska godnych warunków pracy. Realizacja zadania nie zwiększy ilości miejsc noclegowych, znacznie poprawi jednak warunki kwaterowania ….
Jak mówi Marek Nodzyński - wiceprezes tatrzańskiego oddziału PTTK Kubatura obiektu zostanie ta sama, liczba noclegów ta sama, ale warunki sanitarne, warunki higieniczne, warunki dla personelu zdecydowanie się zmienią. Zostaną z tyłu dobudowane pomieszczenia magazynowe. Elewacja, taras zostaną zachowane tak, jak w tej chwili. Budynek będzie murowane, obecne belki, z którego zbudowane jest schronisko, zostaną przecięte na pół i mur zostanie nimi obłożony, bo zachować wygląd obecnej elewacji. Na to wyraził zgodę Tatrzański Park Narodowy.
Na czas remontu, który może potrwać nawet dwa lata, schronisko będzie wyłączone z eksploatacji. Jak mówi Jerzy Kalarus nie będzie można także korzystać z bufetu, jedynie zostaną ustawione tymczasowe toalety. Nadrzędnym celem PTTK jest i będzie zachowanie niepowtarzalnego klimatu tego miejsca - podkreśla.
Nie wiadomo jednak czy zadba o to ta sama rodzina, która prowadziła schronisko od 75 lat, bo umowa wygasa, a nowy przetarg lub konkurs na prowadzenie schroniska zostanie rozpisany w przyszłym roku. PTTK nie ukrywa, że największe szanse na jego wygranie będą mieli oferenci, którzy przedstawią najlepsze oferty na eksploatację i najwyższą cenę.