Pod egidą Muzeum Tatrzańskiego powstał nowy przewodnik po Zakopanem. Przewodnik nietypowy, bo jest to przewodnik po... nowoczesności. Anna Batko przygotowała książkową wersję oprowadzania po sztuce w przestrzeni publicznej, sztuce nowoczesnej, koło której przechodzimy niemal codziennie i która towarzyszy nam podczas zakupów, jedzenia zapiekanki, meldowania się w hotelu czy kręcenia się na diabelskim młynie. Szlakiem tej sztuki w Zakopanem naszego reportera oprowadzał kurator projektu "Nowe Zakopane 2022" Łukasz Gorczyca.
Spacer śladami sztuki nowoczesnej w Zakopanem rozpoczynamy w miejscu, które ze sztuką absolutnie się nie kojarzy - w samym centrum Krupówek - na skrzyżowaniu z ulicą Kościuszki.
Łukasz Gorczyca: Jesteśmy w samym sercu Krupówek. Nasz projekt nosi nazwę "Nowe Zakopane", a sens tego tytułu jest taki, że Zakopane jest miejscem kojarzącym się z czymś tradycyjnym, a jest tak naprawdę miastem, które nieustannie jest wymyślane na nowo, przez miejscowych i przez ludzi przybywających. Jedna z części naszego projektu polegała na zrobieniu przewodnika, który jest przewodnikiem po różnych mało już widocznych, a czasem widocznych, ale zapomnianych obiektach, stworzonych przez artystów XX wieku. Często przez bardzo znanych artystów, którzy tu tworzyli, albo byli jednymi z najważniejszych polskich artystów żyjących w tamtym czasie i które można wciąż zobaczyć, ale często w zmienionym kontekście. I to jest taka książeczka, która służyć może do samodzielnego użytku i za jej pomocą można odbyć kilka spacerów i zaglądając w różne zakamarki zakopiańskie, odkrywając nowoczesną sztukę zakopiańską i dzisiaj możemy też spróbować podejść pod kilka z tych miejsc i zobaczyć, jak one się mają i powiedzieć o nich kilka słów.
Maciej Pałahicki: To od czego możemy zacząć?
Pierwszy obiekt jest tuż obok i jest to dzisiaj siedziba salonu znanej marki odzieżowej. To obiekt, który przechodził kilka różnych ciekawych wcieleń. Jednym z nich była przebudowa na potrzeby hotelu, jeszcze w latach czterdziestych, podczas okupacji. Nad wejściem do tego salonu jest bardzo piękna mozaika, która powstała w 1943 roku. Przedstawia zbójnika polującego na niedźwiedzia. Jest jednym z pierwszych przykładów takiego nowoczesnego stylu zakopiańskiego, który nie jest już witkiewiczowskim stylem, opartym o zdobnictwo ludu podhalańskiego, tylko jest próbą bardziej nowoczesnego, syntetycznego opowiedzenia tutejszych legend czy historii. Wymyślenia takiego stylu, który bardziej pasuje też do ducha nowoczesnej plastyki, nowoczesnej kultury, ale zachowuje w sobie nie tylko tematykę, ale pewną prostotę czy swobodę, ekspresję którą na przykład kojarzymy z malarstwem na szkle tradycyjnym. Jak wejdziemy do środka, to też w tym salonie są, szczęśliwie zachowane, różne fragmenty wyposażenia. Proponuję żebyśmy tam weszli i zobaczyli jedną z rzeźb, która jest autorstwa Antoniego Kenara. Był on jednym z najsłynniejszych i najważniejszych twórców dwudziestowiecznych w Zakopanem rzeźbiarzem, ale też bardzo ważnym pedagogiem. Jego imię nosi Liceum Sztuk Plastycznych, które mieści się i działa szczęśliwie do dziś w Zakopanem.
Czyli prawdziwe perełki dzieła sztuki między wieszakami z ciuchami?
No tak, to jest też ciekawe. To jest też jednym z tematów naszego przedsięwzięcia. Te rzeczy, które są częścią tradycji i historii, cały czas się przenikają ze współczesnymi potrzebami i życiem. Zakopane jest takim miastem, które być może nie jest często doceniane, ale jest jednym z najbogatszych miast w Polsce i jednym z bardziej popularnych. I tutaj dzieje się coś takiego, co w bardzo niewielu miejscach na świecie się zdarza - pewne możliwości finansowe i materialne łączą się z taką potrzebą tożsamości. Widać, że jest bardzo dużo turystów, bardzo dużo pieniędzy, ale zarazem jest bardzo silne przywiązanie i potrzeba, by to, co się buduje, wyrażało jakiś rodzaj lokalnej tożsamości. Co ciekawe, nie jest to do końca umocowane w przepisach budowlanych, ale w takim przekonaniu inwestorów, że to jednak musi nawiązywać do stylu zakopiańskiego. A tych stylów zakopiańskich wymyślono tu bardzo wiele i obserwowanie ich zmian jest bardzo ekscytujące. I o tym jest też nasz projekt - chodzi o to, żeby przyglądać się temu, jak to się zmienia, jak wiele warstw ma to miasto. Z jednej strony są nowe budynki - nowe apartamentowce, nowe hotele, ale jednocześnie za rogiem możemy oglądać te stare, które są już spalone, albo czekają na spalenie i oglądać jak to miasto cały czas żyje, jak się dynamicznie zmienia. To jest według mnie bardzo ekscytujące.
To gdzie można znaleźć kolejny przykład tej sztuki nowoczesnej w przestrzeni Zakopanego?
Idziemy w stronę hotelu Gromada i przejdziemy wzdłuż kawiarni, żeby zobaczyć kolejne obiekty. Rzeźbę, która jest w taki sprytny sposób w tej chwili ukryta. Na skutek dobudowy do tego hotelu pawilonu kawiarnianego, powstała jedna z takich zabawnych sytuacji. Został dobudowany pawilon restauracji czy kawiarni i za nim, ni stąd ni zowąd, wyłania się figura bacy z owcami. Dziwnie teraz jest usytuowany, jakby stał tutaj w kolejce. Pierwotnie był wymyślony jako rzeźba, która wieńczyła taras i podjazd pod hotel. Rzeźba ciekawa technicznie, bo wykonana z betonu. To nietypowa technika, ale charakterystyczna dla rzeźby plenerowej z czasów PRL-u, kiedy może nie było dość środków, ale było dużo ambicji i kreacji i takich form przestrzeni miejskiej. Autorem jest Henryk Burzec - jedna z najciekawszych postaci powojennego Zakopanego. Przez jakiś czas miał tu swoją pracownię, która się mieści w dawnej pracowni letniej Teodora Axentowicza. Kilka jego rzeźb ciągle przed nią stoi, jest też autorem wspaniałej, abstrakcyjnej rzeźby, która znajduje się przed Urzędem Miasta w Zakopanem. A tutaj stoi właśnie ten baca, który jest figurą charakterystyczną dla jego stylu. Takiego uproszczonego, nowoczesnego stylu. Mimo że widać charakterystyczne rysy góralskie - to ta postać wyciągnięta jest trochę jak z podręcznika rzeźby nowoczesnej lat sześćdziesiątych, taka bardzo manieryczna - i owieczki wokół z betonu.
Co dalej? Jakiś kolejny przykład sztuki nowoczesnej?
Pojedziemy dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej, żeby obejrzeć jedną z zakopiańskich realizacji pomnikowych i rzut oka na nią pozwoli też sobie uzmysłowić, jaka jest przepaść plastyczna czy artystyczna pomiędzy tym, co powstawało w latach 60. XX wieku, a zamówienie ówczesnego mecenatu państwowego, a dzisiejszymi pomnikami. Te jakby cofnęły się w XIX wiek w swoich formach, podczas gdy w XX wieku myślenie o pomniku było bardzo otwarte i nowoczesne. Jedną z osób, która była najbardziej zaangażowana w poszukiwanie nowej, bardziej ekspresyjnej czy nawet abstrakcyjnej formy pomników był Władysław Hasior - jeden z najważniejszych polskich artystów XX wieku, który tworzył tutaj przez większość swojego życia. Jego galeria znajduje się tu, pod egidą Muzeum Tatrzańskiego. Stoimy przed jego pomnikiem, pierwszym pomnikiem, który zrealizował. Pomnik poświęcony ratownikom górskim. A więc można powiedzieć, że pomnik, który nie był w żaden sposób politycznie uwikłany, bo idea jest szczytna. To jest jego pierwsza realizacja pomnikowa i myślę, że bardzo ciekawa. Nawiązuje bardziej do snycerki, takiej plastyki ludowej, z uproszczonym formami, ale też opowiedziana w kamieniu - materiale, który jest Tatrom właściwy i też profesji ratowników górskich właściwy. Więc z jednej strony uproszczony, prymitywny styl tych postaci, z drugiej abstrakcyjna, mocna bryła, która jest rodzajem kamiennego grzyba, który rośnie sobie w cieniu tych drzew i myślę, że wspaniale się cały czas komponuje i wspaniale działa. W ogóle się nie starzeje i nie ma w sobie też żadnej pomnikowej, współczesnej pretensji bycia jakąś spiżową figurą, pod którą składamy kwiaty. To jest piękny przykład plastyki nowoczesnej, pomnikowej i realizacja Hasiora, która tutaj w dobrym zdrowiu żyje w cieniu i tak trochę na uboczu, a jest godna uwagi. I znajduje się w każdym podręczniku polskiej sztuki nowoczesnej.
Stoi trochę w cieniu diabelskiego młyna, który jest obok.
Zaanimowany został trochę ten pomnik przez kręcący się młyn, który stoi obok rozpadającego się drewnianego domu. To nadaje się na pocztówki ze współczesnego Zakopanego - zapadająca się drewniana budowla, zasłonięta sianem, kręcący się w słońcu młyn i ten Hasior. To jest taki fajny obrazek, który pokazuje całą złożoność współczesnego Zakopanego. Podejdźmy na koniec do dawnego Domu Turysty, który jest taką ciekawą "kropką nad i" tego niewielkiego obszaru miasta. Dom Turysty był jedną z największych inwestycji turystycznych lat 50. XX wieku, ten budynek, bardzo ciekawy, wybudowany na planie kwadratu, szczycił się tym, że miał największy dach gontowy w Europie. Miał, bo teraz jest to już materiał gontopodobny, ale za to niepalny. Wystrój tego dawnego Domu Turysty, który był synonimem masowej turystyki, był projektowany przez czołówkę tutejszych artystów - Hasiora, Kenara, Fajkoszów, Annę Górską. Wnętrza były naszpikowane realizacjami ceramicznymi, malarskimi. Teraz jest jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli w mieście. To też jest taka ciekawa przemiana, że to co było ludowe, przemieniło się w to, co ekskluzywne. Tam w środku, szczęśliwie, zostały zachowane niektóre elementy wnętrz, niektóre zostały przekazane do Muzeum Tatrzańskiego. Teraz już tak się dzieje, że mimo, iż wiele elementów wyposażenia domów wczasowych, w czasie przebudów, zniknęło, to teraz świadomość tego jest dużo większa. I przy nowych inwestycjach konserwator się pojawia, pewne elementy są zachowywane. To nie jest już oczywiście to samo, jak ten oryginalny koncept, ale wciąż na zasadzie takich reliktów, znaków czy pamiątek nowoczesności, one się tu znajdują. Jest tu nowoczesny hol, ale kolumny okładane ceramiką, która jest jedną z realizacji tamtych czasów. Są też fragmenty rzeźbiarskie, które można podziwiać na zewnątrz, takie rzeźbione zakończenia belek. Fragmenty malowideł na stropie restauracji. Dom Turysty był też takim miejscem intensywnych działań plastyków nowoczesnych i pamiątki po nich ciągle tam tkwią.
Co najciekawsze, to wszystko obejrzeliśmy na dystansie zaledwie 100-150 metrów...
Tak, dokładnie. Z jednej strony są to rzeczy, które są ukryte i jakby tak trochę uchylamy rąbka książki czy uchylamy sobie do nich drzwi. Ale z drugiej strony widać, że miasto rzeczywiście jest cały czas naszpikowane tymi pamiątkami, innymi tradycjami artystycznymi, sygnowane najsłynniejszymi nazwiskami z historii polskiej sztuki nowoczesnej. To jest miejsce naprawdę pełne kreatywności, pełne potencjału. I zawsze jak tu przyjeżdżam, to z wielką radością i ciągle też przychodzą mi nowe pomysły, co można tu robić.