32 studentom zostało wystawione wezwanie dotyczące naruszenia miru domowego, a wobec 13 osób zostaną sporządzone wnioski do sądu o ukaranie w związku z zakłócaniem spokoju i porządku - poinformowała Komenda Stołeczna Policji. To pokłosie wczorajszego protestu młodych ludzi w obronie Palestyny.
Po raz pierwszy od lat władze Uniwersytetu Warszawskiego wezwały policję. Wszystko z powodu wczorajszego protestu studentów, którzy żądali jednoznacznego potępienia działań Izraela, a także zerwania współpracy z firmami i uniwersytetami izraelskimi, które czerpią zyski lub są związane z okupacją Palestyny i trwającym w Strefie Gazy ludobójstwem.
Do manifestacji doszło wczoraj, natomiast dziś Komenda Stołeczna Policji poinformowała o liczbie osób, wobec których wystosowano do sądu wnioski o ukaranie.
"32 osobom zostało wystawione wezwanie w kierunku art. 193 kk, czyli naruszenia miru domowego" - przekazano w komunikacie. W przypadku 13 osób sąd otrzymał wnioski o ukaranie w związku z zakłócaniem spokoju i porządku.
Protest studentów Uniwersytetu Warszawskiego w obronie Palestyny trwa od 24 maja, natomiast wczoraj osiągnął swoją kulminację. Początkowo manifestacje odbywały się w parku Autonomia przy ul. Nowy Świat 69, natomiast we wtorek uczestnicy przenieśli się na Kampus Główny.
Na prośbę rektora Uniwersytetu Warszawskiego, Alojzego Z. Nowaka, w środę interweniowała policja.
Studenci poinformowali, że dziś o godz. 16 odbędzie się kolejna demonstracja, tym razem pod bramą główną UW.
"Studentki od 21 dni wzywają rektora do potępienia ludobójstwa w Gazie i okupacji Palestyny oraz zerwania stosunków z przyczyniającymi się do nich izraelskimi podmiotami akademickimi oraz firmami. Studenci protestowali pokojowo. Wbrew rozpowszechnianym fałszywym informacjom nie doszło do zniszczenia mienia ani blokowania przejazdu dla osób z niepełnosprawnościami. To studenci doświadczali agresywnych zachowań, również ze strony pracowników UW, w tym na tle rasistowskim" - napisali.
Z kolei biuro prasowe UW w opublikowanym na stronie internetowej komunikacie podkreśliło, że "swoim zachowaniem, ogłoszonym przez protestujących oblężeniem budynku (...), wchodzeniu na rusztowania, odpalaniu rac dymnych w bezpośrednim sąsiedztwie osób pracujących w budynku, odcięciu drogi wyjścia z budynku - protestujący wywołali ataki paniki u wielu pracowników administracyjnych przebywających w Pałacu Kazimierzowskim, co stanowiło istotne i realne zagrożenie dla ich zdrowia (...). Dodatkowo pracownicy rektoratu byli wielokrotnie znieważani oraz atakowani werbalnie".