Do stołecznych policjantów zgłosił się Sebastian M., który przyznał się śledczym do zabójstwa Jacka G. sprzed 18 lat. Męczyły go wyrzuty sumienia i dlatego postanowił się przyznać - informuje PAP.
Do zdarzenia doszło 25 kwietnia 2004 roku przy ul. Podchorążych w Warszawie. Do Sebastiana M. zadzwonił kolega, który poprosił go o pomoc, bo pokłócił się ze znajomymi z osiedla.
Kiedy ten przyjechał na miejsce trwała już bójka. Sebastian M. miał zostać uderzony łańcuchem, wtedy wyciągnął nóż i zadał atakującemu go Jackowi G. dwa lub trzy ciosy. Mężczyzna zmarł.
Sprawą zajęła się prokuratura, która 27 stycznia 2005 roku umorzyła śledztwo z uwagi na niewykrycie sprawcy zabójstwa.
Po 18 latach Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów wznowiła śledztwo w tej sprawie. Było to możliwe dzięki temu, że Sebastian M. sam postanowił zgłosić się na policję. Przyszedł do Komendy Stołecznej Policji, bo jak później przyznał śledczym "męczyły go wyrzuty sumienia i dlatego po 18 latach postanowił się przyznać". Jak powiedział - o tym, że mężczyzna zmarł dowiedział się dopiero trzy miesiące po tym fakcie.
Sebastianowi M. postawiono zarzut, że w dniu 25 kwietnia 2004 roku działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienie życia zadał pokrzywdzonemu dwa uderzenia nożem, w wyniku czego doszło do powstania dwóch ran kłutych klatki piersiowej, które to obrażenia skutkowały śmiercią pokrzywdzonego - tłumaczyła Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.
Za ten czyn podejrzanemu może grozić nawet dożywocie.