"Wszystko było robione zgodnie z przepisami, z obecną wiedzą naukową i obecnym doświadczeniem, jakie polskie górnictwo węgla kamiennego posiada" - uznała komisja Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w sprawie katastrofy w jastrzębskiej kopalni Zofiówka, gdzie w kwietniu 2022 roku zginęło 10 górników. Dziś zakończyły się trwające niemal pół roku prace komisji.
Prognoza zagrożeń, stosowana profilaktyka, sposób wykonywania robót górniczych - wszystko to było robione zgodnie z przepisami, z obecną wiedzą naukową i obecnym doświadczeniem, jakie polskie górnictwo węgla kamiennego posiada - poinformował podczas konferencji prasowej przewodniczący komisji, dyrektor Departamentu Górnictwa WUG Zbigniew Rawicki.
Do tragedii w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju (woj. śląskie) doszło w sobotę 23 kwietnia ok. godz. 3.40 w wyniku wstrząsu na głębokości 900 metrów.
W wyniku prac komisji WUG potwierdzono, że katastrofę spowodowało tąpnięcie wywołane wstrząsem o magnitudzie ponad 2,5 stopnia. Wstrząs ten, poza zniszczeniami w wyrobisku, w którym zginęli ludzie, spowodował duży wypływ metanu (ok. 125 tys. m sześc. w ciągu minuty). Większość górników udusiła się w atmosferze nienadającej się do oddychania. Czterej z nich mieli też obrażenia mechaniczne - w dwóch przypadkach to one były przyczyną śmierci.
Badania wykazały, że węgiel w rejonie katastrofy był szczególnie nasycony metanem - eksperci przyznają, że byli zaskoczeni takim - jak to określono - zjawiskiem geogazodynamicznym. Szef specjalnej komisji podkreślił, że do tragedii doszło w rejonie, gdzie kumulowało się wiele podziemnych zagrożeń: zagrożenie metanowe, zagrożenie tąpaniami oraz zagrożenie wyrzutami metanu i skał.
Do katastrofy w kopalni Zofiówka doszło 23 kwietnia 2022 roku. Dwa dni później prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności tragedii. Jej zadaniem było m.in. wyjaśnienie sprawy pod kątem naukowo-technicznym, ocena akcji ratowniczej oraz wydanie zaleceń i rekomendacji, by to podobnych tragedii nie dochodziło w przyszłości.
Oddzielne postępowania w tej sprawie - m.in. pod kątem ewentualnych nieprawidłowości w kopalni - prowadzą Okręgowy Urząd Górniczy oraz prokuratura.
Do wstrząsu w kopalni Zofiówka doszło w chodniku robót przygotowawczych, w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów. Towarzyszył temu wypływ metanu. Nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.
W rejonie wypadku było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach, z 10 pozostałymi urwał się kontakt. Jak się okazało w kolejnych godzinach akcji - wszyscy zginęli. Czterech z nich znaleziono jeszcze w sobotę ok. 220 metrów od czoła przodka, a w niedzielę przetransportowano na powierzchnię. W poniedziałek rano ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników, byli 156 metrów od przodka.
O namierzeniu sygnałów z lamp górniczych pozostałych czterech pracowników władze Zofiówki informowały w poniedziałek wieczorem, ci poszkodowani byli około 50 metrów od czoła przodka. Dotarcie do poszukiwanych utrudniała jednak woda, która zalała końcową część wyrobiska. Ratownicy dotarli do nich we wtorek, w kolejnych godzinach wydobywali ich z rejonu wypadku i przetransportowali na powierzchnię.