Poznaniacy świętują podwójnie 11 listopada. Właśnie jutro w stolicy Wielkopolski odbędą się obchody nie tylko z okazji Święta Niepodległości, ale też Dni Świętomarcińskich. To oznacza, że zarówno Poznań, jak i cała Wielkopolska zanurzą się w słodkim aromacie rogali. Sprawdzamy, jaka jest ich historia i w jaki sposób je wykonać.
Jeden rogal świętomarciński to nawet 1200 kilokalorii, czyli tyle, co dwa średniej wielkości obiady. Co ciekawe, jest to produkt certyfikowany, regionalny i prawdziwy rogal świętomarciński może być wypiekany tylko na terenie Wielkopolski. Jedna sztuka kosztuje około 15 zł, a szczyt ich popularności przypada właśnie na początek listopada i 11. dzień miesiąca.
Jak się okazuje, rogale świętomarcińskie mają ponad 170 lat. Tyle mają pierwsze reklamy, które ukazywały się w gazetach na terenie Księstwa Poznańskiego - wyjaśnia Szymon Walter z Muzeum Rogalowego w Poznaniu. Prawdopodobnie ta historia jest dłuższa, ale nie wiemy jak długa. Na pewno mocno zakorzeniła się w tradycji poznaniaków i wielkopolan - dodał.
Sama tradycja wypiekania rogali jest jeszcze dłuższa. Przysmaki te można spotkać w różnych częściach globu. We Francji to popularne croissanty. Możliwe, że tradycja rogalowa wzięła się z oddawania czci bogom - dodaje rozmówca reportera RMF FM.
Sam kształt wywodzi się z tego, że w kulturach pogańskich składano ofiary z wołu i potem - upraszczając to - zaczęto wypiekać coś na kształt rogów. W Poznaniu jest to o tyle ciekawe, że patronem rogali jest św. Marcin - postać bardzo dobroczynna, oddana ludziom, która pomagała ubogim.
Pewien cukiernik miał sen, w którym koń św. Marcina zgubił podkowę i na wzór tej podkowy zaczął wypiekać rogale, niezliczone ilości, które potem rozdawał ubogim. Na wzór świętego ze swojego snu pomagał w ten sposób biednym. Tak głosi tradycja - mówi muzealnik.
Rogale świętomarcińskie to prawdziwa bomba kaloryczna. Jeden może mieć około 1200 kilokalorii. To certyfikowany produkt, który może być wyrabiany tylko w Wielkopolsce, a ważnym elementem w produkcji rogala jest nie tylko nadzienie, ale też... ciasto - wyjaśnia Szymon Walter.
To ciasto półfrancuskie, w którym widać "listkowanie". To takie rozwarstwianie, ponieważ warstwy ciasta jest przekładane tłuszczem - zaznacza muzealnik.
Kolejny ważny aspekt to nadzienie, w którym bazę stanowi biały mak. Do niej dodaje się bakalie, owoce kandyzowane, aromat migdałowy i jajka. To wszystko sprawia, że jest ono bardzo aromatyczne, ale też nie za słodkie.
Zostaje nam wykończenie, czyli pomada (po poznańsku "glanc") oraz posypka z orzechów i skórki pomarańczowej - tłumaczy rozmówca naszego reportera.
Przygotowaliśmy specjalny poradnik, w którym dowiecie się, w jaki sposób przygotować prawdziwe rogale świętomarcińskie. Instrukcje w sprawie wyrabiania ciasta oraz wykończenia rogali przedstawia Wojciech Weyna z Muzeum Rogalowego w Poznaniu.