Mimo apeli przyrodników i wysokich kar początek wiosny strażakom kojarzy się przede wszystkim z wypalaniem traw. W Warmińsko-Mazurskiem dochodzi do nawet stu pożarów dziennie.
Dlaczego mimo surowych kar i dużego ryzyka wciąż niektórzy decydują się na wypalanie traw? Wychodzi na to, że z głupoty i braku wiedzy, bo przyrodnicy od lat podkreślają, że takie działanie tylko szkodzi glebie.
Wypalanie traw to jedno z najbardziej szkodliwych i błędnych przekonań rolników. Powoduje ogromne zniszczenia w przyrodzie, bo zabija wszystkie organizmy, które żyją w glebie i na glebie. Także powoduje erozję wietrzną i wodną gleby, przez co rolnicy tracą, bo mają gorszą jakość upraw, wartość traw pastwiskowych i łąkowych - mówi Sebastian Menderski z Polskiego Towarzystwa Ochrony ptaków.
Przyrodnik zaznacza też, że w takich pożarach często giną ptaki, które mają swoje gniazda w trawie. Zdarza się też, że ogień odcina ucieczkę większym zwierzętom.
Od kilku tygodni na Warmii i Mazurach nie padał deszcz, przez co jest bardzo sucho. Strażacy podkreślają, że nigdy nie można mówić o pożarze trawy, że jest kontrolowany. Pożar suchej trawy, przy mocnym wietrze może rozprzestrzeniać się z prędkością biegnącego człowieka. Zdarza się, że ogień szybko przemieszcza się w kierunku zabudowań, czy lasów. Tutaj sytuacja może zmieniać się z minuty, na minutę - mówi młodszy brygadier Rafał Melnyk, rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków.
Strażacy z województwa warmińsko-mazurskiego w ciągu ostatnich dni już ponad trzysta razy wyjeżdżali, by gasić pożary traw. Trzeba pamiętać, że nie wszędzie udaje się dotrzeć ciężkim sprzętem. Często strażacy muszą sami dojść na miejsce pożaru i przy użyciu specjalnych tłumic ugasić ogień.
Policja przypomina, że wypalanie traw jest karalne. Za naruszenie przepisów przeciwpożarowych można otrzymać 5 tysięcy złotych grzywny. W przypadku, kiedy pożar spowoduje zagrożenie utraty życia podpalacz może trafić do więzienia nawet na 10 lat. Niestety, co podkreślają sami policjanci - wykrywalność podpalaczy jest niewielka. Duże jest za to ryzyko utraty życia. Zdarzały się przypadki, że osoby, które podpaliły łąkę odcięły sobie drogę ucieczki.