Jest porozumienie w sprawie strajku pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy. To efekt nadzwyczajnego spotkania, do którego doszło dziś w tej sprawie w bydgoskim magistracie. Tamtejsza komunikacja nie funkcjonowała przez 14 dni. Pracownicy postulowali o tysiąc złotych podwyżki i poprawę warunków pracy.
Jak poinformował reporter RMF FM Kuba Kaługa, zakończył się strajk w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych w Bydgoszczy.
O zakończeniu strajku powiedział Andrzej Arndt ze Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP:
W dzisiejszym spotkaniu wzięło udział 17 osób, między innymi prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, władze MZK, członkowie rady nadzorczej, szef regionu "Solidarności" i szef "Solidarności" w samym MZK czy występujący w imieniu protestujących Andrzej Arndt. Po zakończeniu zamkniętego dla mediów spotkania, na salę zaproszono dziennikarzy.
Prezydent Bydgoszczy poinformował, że spotkanie zakończyło się podpisaniem krótkiego protokołu i osiągnięciem pewnych uzgodnień. Jak mówił, wpływ na nie miały wzrost inflacji do poziomu 15,6 procent, wzrost cen paliwa od 1 stycznia do maja 2022 roku o 41 proc., zmiana sposobu waloryzacji stawki za tzw. wozokilometr z rocznej na kwartalną czy zgłoszone w maju przez oba związki zawodowe oczekiwania wzrostu wynagrodzenia brutto o 350 złotych na etat i aktualna sytuacja finansowa MZK.
W trakcie spotkanie ustalono średnio 350 złotych podwyżki na każdy etat w spółce - od 1 lipca. Do końca sierpnia natomiast miałby zostać wypracowany wspólny harmonogram zasad przyszłych regulacji płac i systemu finansowania całego MZK. Tego porozumienia - jak poinformował po spotkaniu prezydent Bruski - nie podpisał reprezentujący motorniczych i kierowców Andrzej Arndt. Dlaczego? Oto jego komentarz udzielony tuż po odczytaniu protokołu:
Te warunki, które przedstawia strona pracodawcy, pan prezydent jako właściciel spółki, jak również i drugi związek - Solidarność - który działa też (w MZK - przypis redakcji), nie spełniają oczekiwań załogi, przynajmniej w połowie. Jest to 350 złotych średnio brutto dla pracowników. Kierowcy i motorniczowie oczekiwali innych wynagrodzeń, żeby spokojnie mogli wyjechać. My reprezentujemy też tę grupę zawodową i dlatego tego nie podpisaliśmy - mówił po zakończeniu spotkania Andrzej Arndt.
Nie wykluczył, że jego podpis pojawi się jeszcze pod protokołem. Miał on rozmawiać z załogą i pytać o akceptację tych warunków. Andrzej Arndt mówił też jednak o tym, że 350 złotych podwyżki załoga chciała, zanim jeszcze rozpoczęła protest.