W poniedziałek strajkujący pracownicy socjalni łódzkiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej muszą wrócić do pracy. Taką decyzję podjął Sąd Okręgowy w Łodzi, który zakazał prowadzenia protestu do czasu zakończenia sprawy sądowej.
Dyrekcja łódzkiego MOPS-u będzie wyciągać konsekwencje prawne wobec każdego pracownika. To może być na przykład dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
Pracownicy socjalni strajkowali ponad 13 tygodni, a sporu o podwyżki pensji - nie udawało się rozwiązać. Miasto zerwało rozmowy, gdy protestujący po raz kolejny zwiększyli swoje oczekiwania płacowe.
Strony ścierają się w sądzie, który ma ustalić, czy strajk jest nielegalny od połowy lipca. Zdaniem szefostwa MOPS, protestujący narażają życie i zdrowie łodzian, bo nie wypełniają swoich obowiązków opieki nad najbardziej potrzebującymi mieszkańcami.
Strajk pracowników socjalnych w łódzkim MOPS trwa od ponad 13 tygodni. Jak mówił przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych Sylwester Tonderys, protestujący uważają, że pracownicy socjalni w łódzkim MOPS-ie są wyjątkowo źle traktowani przez dyrekcję i byli zwodzeni obietnicami podwyżek, zaś ich spór zbiorowy z dyrekcją trwał trzy lata.
Dodał, że łódzki pracownik socjalny zarabia średnio ok. 3 tys. zł. brutto. Na 900 osób zatrudnionych w łódzkim MOPS tylko niecałe 300 osób to pracownicy socjalni.