Spacerowicze przecierali oczy ze zdumienia widząc turystyczną przyczepę kempingową i obozowisko rozłożone nad brzegiem stawu w parku Julianowskim w Łodzi - informuje łódzki urząd miasta. Weekendowy biwak zorganizowała tam para mieszkańców z jednej z okolicznych miejscowości.
Jak informuje Urząd Miasta Łodzi, "turyści pojawili się nad brzegiem akwenu w niedzielę".
Wjechali śmiało alejką od strony ul. Zgierskiej mimo znaków zakazu i całkowicie wbrew obowiązującemu w zabytkowym parku regulaminowi. Tam też przenocowali. Przypadkowi spacerowicze przecierali oczy ze zdumienia patrząc na obozowisko: auto z przyczepką, rozstawione leżaczki i kociołek z ciepłą strawą bulgocącą na butli z gazem. Próby zwrócenia im uwagi na niestosowność ich obecności w miejskim parku zbywali pobłażliwie - relacjonuje urząd.
Zdjęcia obozowiska trafiły do mediów społecznościowych. Na swoim profilu udostępnił je Społeczny Komitet Ochrony Julianowa, powiadomiona o dzikim obozie została także Rada Osiedla Julianów-Marysin-Rogi, która powiadomiła o zajściu Straż Miejską w Łodzi. Podobne zawiadomienia złożyło także kilka innych osób.
Jak dodaje urząd, "na reakcję nie trzeba było długo czekać".
Interweniujący w parku w poniedziałek rano strażnicy nie mieli cienia wątpliwości, że doszło do naruszenia zasad regulaminu, który wprost zakazuje wjazdu pojazdami. Turyści zostali ukarani mandatem karnym na kwotę 500 zł. Obiecali, że już nie powtórzą błędu - informuje łódzki urząd miasta.
Marek Marusik, zastępca naczelnika Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi, stwierdził, że "nie był to przypadkowy przystanek czy nocleg w drodze".
Ci państwo celowo przyjechali do parku. Taki mieli pomysł na nocleg na łonie przyrody. Dodaje też, że tylko w 2022 r. łódzcy strażnicy ukarali mandatami już 77 osób łamiących zakaz wjazdu do parku - mówi strażnik.
Przy wjeździe do parku z ul. Zgierskiej jest ogólnodostępny parking, na którym widok kampera lub przyczepy i nocujących w nim podróżnych nie jest ani sensacją, ani naruszeniem prawa.