„Nie jesteśmy stroną omawianej sytuacji” – oznajmił Marcin Maślak, rzecznik Tauron Wydobycie. Maślak w rozmowie z PAP odniósł się do pisma skierowanego do spółki przez burmistrza Trzebini Jarosława Okoczuka. Samorządowiec wysłał do Tauronu szereg pytań w związku z odczuwalnymi w jego miejscowości silnymi wstrząsami i powstającymi zapadliskami. Rzecznik twierdzi, że działalność spółki nie wpływa na tworzenie się zapadlisk na terenie małopolskiej gminy.
Małopolska Trzebinia leży na terenach górniczych. Jak zauważa w piśmie burmistrz Okoczuk, odczuwalne od kilku tygodni silne wstrząsy są efektem wydobywania węgla przez Zakład Górniczy Sobieski. Powstające w mieście od ponad roku zapadliska są natomiast spowodowane niewłaściwym sposobem likwidacji KWK Siersza. Jak podkreśla burmistrz miasta, "zintensyfikowana częstotliwość oraz siła, z jaką trzęsie się ziemia, budzą niepokój mieszkańców gminy Trzebinia". Strach mieszkańców spotęgowało potężne zapadlisko na cmentarzu, które pochłonęło kilkadziesiąt grobów i ponad 60 ciał.
Do pytań burmistrza Trzebini w rozmowie z Polską Agencją Prasową odniósł się rzecznik prasowy spółki Tauron Wydobycie. "Prowadzimy stały monitoring wpływu wstrząsów generowanych w wyniku działalności górniczej we wszystkich gminach, w których realizujemy prace podziemne" - stwierdził Marcin Maślak.
Podkreślił również, że dotychczas firma nie odnotowała zgłoszeń szkód, które byłyby wynikiem prowadzenia prac pod Jaworznem.
W odpowiedzi na pytania burmistrza Trzebini rzecznik Tauron Wydobycie Marcin Maślak zaznaczył, że działalność spółki nie wpływa na tworzenie się zapadlisk na terenie tej gminy. "Nie jesteśmy więc stroną omawianej sytuacji" - ocenił. W mailu przesłanym PAP poinformował również, że ani ZG Sobieski, ani żaden inny zakład górniczy spółki Tauron Wydobycie nie prowadzi eksploatacji, i nie ma takich planów, pod administracyjnym obszarem gminy Trzebinia i w jej sąsiedztwie. "Są to tereny pogórnicze, gdzie przez niemal 120 lat prowadziła wydobycie KWK Siersza, którą zamknięto i zalano w 2001 r." - dodał rzecznik.
Zauważył również, że "ZG Sobieski prowadzi działalność wydobywczą minimum 6 km od granic administracyjnych gminy Trzebinia i w jeszcze większym oddaleniu od powstających zapadlisk".
"Nasza infrastruktura pomiarowa jednoznacznie wskazuje, że w gminie Balin (leżącej w połowie odległości pomiędzy Jaworznem a Trzebinią) występują zerowe wartości przyspieszeń dla wstrząsów w ZG Sobieski. Oznacza to, że nie mają one żadnego oddziaływania na powierzchnię" - poinformował Marcin Maślak.
Kierownik zespołu prasowego spółki Tauron Łukasz Ciuba na pytanie burmistrza, powtórzone przez PAP, czy spółka wypłaci mieszkańcom zadośćuczynienie w razie ewentualnych uszkodzeń budynków spowodowanych przez wstrząsy, ocenił, że za wcześnie, by o tym mówić. Jak zwrócił uwagę, obowiązek usunięcia szkód reguluje prawo górnicze i geologiczne, i do tego prawa spółka będzie się stosowała.
Zapadliska w Trzebini pojawiają się w miejscach, gdzie prowadzona była płytka eksploatacja węgla. Dotyczy to głównie części osiedla Siersza, osiedla Gaj i pobliskich ogródków działkowych. Najpoważniejsze zdarzenie w ostatnim czasie miało miejsce na cmentarzu parafialnym przy ul. Jana Pawła II.
Ziemia na cmentarzu w Trzebini zapadła się 20 września. Dziura miała głębokość 10 metrów i średnicę ok. 20 metrów. Lej pochłonął 61 ciał zmarłych z 40 grobów. Po tym zdarzeniu nekropolia została zamknięta do odwołania. Zgodnie z opinią ekspertów Spółki Restrukturyzacji Kopalń, nie było możliwe przeprowadzenie na terenie cmentarza ekshumacji, dlatego zapadlisko zostało zasypane.
"Aktualnie prawny następca zlikwidowanej KWK Siersza, czyli Spółka Restrukturyzacji Kopalń S.A., prowadzi badania geologiczne, hydrogeologiczne oraz odwierty, mające na celu wykrycie pustek w ziemi i zapobieżenie dalszym zapadliskom" - dowiadujemy się z burmistrza Trzebini Okoczuka.