Anielka i Agnieszka - dwie dziewczynki z czworaczków, które przyszły na świat w lutym opuściły właśnie Szpital Uniwersytecki w Krakowie. Jadą do domu do Kościeliska i jak na mieszkanki podhalańskiej wsi przystało - wychodzą z przytupem na góralską nutę i w strojach góralskich.
Rodzicami maluchów są Dominika i Marcin Gąsienica-Matus, oboje tuż po 30. Czworaczki są ich pierwszymi dziećmi. Dziś lekarze pozwolili na powrót do domu Anielki i Agnieszki, Hania i Klementyna jeszcze zostaną w szpitalu.
Wyjściu dziewczynek towarzyszyła góralska orkiestra. Dziewczynki miały na sobie tradycyjne stroje, które uszyła babcia - krawcowa. Mają koszulę, spódnicę, korale i szmatkę - opowiada mama dziewczynek. Potrzebne były cztery łóżeczka, tata składał je, kiedy byłam jeszcze w szpitalu, na oddziale. Musieliśmy kupić wózki i wybór padł na dwa podwójne - dodała.
Dziewczynki są zdrowe, ale rodzice potrzebują czasu, by przyzwyczaić się do sytuacji i nauczyć się odpowiedniej opieki nad córkami.
Jeżeli mamy wieloracze porody, staramy się, aby rodzice przygotowywali się do przyjmowania do swojej rodziny nie od razu tak wielkiej ilości obowiązków. Staramy się uczyć rodziców rozpędzić się do tych ciężkich, odpowiedzialnych obowiązków, które trzeba będzie przejąć i kontynuować - mówił kierownik Oddziału Klinicznego Neonatologii SU w Krakowie prof. Ryszard Lauterbach.
Cztery dziewczynki urodziły się w Oddziale Klinicznym Położnictwa i Perinatologii SU 22 lutego. Przyszły na świat w 30. tygodniu i 5. dniu ciąży poprzez cesarskie cięcie. Ważyły od 1 kg do 1,150 kg. Teraz ważą ok. 2,5 kg.
Wszystkie cztery przyszły na świat z mniej więcej taką samą masą urodzeniową, to się zdarza rzadko - mówił prof. Lauterbach. W trakcie hospitalizacji dojrzewały m.in. płuca i przewód pokarmowy dzieci. Coraz więcej jadły, przybierały na wadze, nie potrzebowały tlenu - wskazał specjalista.
W jego ocenie Hania i Klementyna będą mogły dołączyć do siostrzyczek w domu za około tydzień.
Według statystyk narodziny czworaczków zdarzają się raz na 700 tys. porodów.