Wojsko zakończyło sprawdzanie skarpy kolejowej w Wałbrzychu, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg". Nie znaleziono niebezpiecznych materiałów. Wstępny raport już trafił do urzędu miejskiego. "Teraz miasto zajmie się tą sprawą" – przyznaje prezydent Wałbrzycha. Do potwierdzenia istnienia tajemniczego składu i jego wydobycia urzędnicy zaproszą instytucje naukowe, między innymi uczelnie.

Żołnierze 1 Pułku Saperów z Brzegu i Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych sprawdzali teren ukrycia składu od poniedziałku. Na skarpie znaleziono głównie metalowe śmieci i niewielką ilość łusek z broni z okresu II Wojny Światowej. Dziś prace zakończono. Z wiaduktu, który stoi przy sprawdzanym terenie lada dzień mają zniknąć barierki, które broniły dostępu do słynnego terenu. Raport już dotarł. Analizujemy jego treść. W najbliższych dniach wypracujemy wspólne stanowisko z urzędem wojewódzkim. Generalnie to jednak jest nasza kompetencja, by zająć się tym zagadnieniem. Na poły historycznym, na poły trochę medialnym pod hasłem "złoty pociąg". Musimy do tego pochodzić z pewną powagą - przyznaje prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej.

Na kolejny etap prac, polegających głównie na potwierdzeniu istnienia składu miasto nie chce wydawać dużych pieniędzy. Prawdopodobnie do współpracy zaproszone zostaną instytucje naukowe. Mowa między innymi o Akademii Górniczo-Hutniczej. Jednymi z niewielu instytucji w Polsce, które dysponują sprzętem w miarę bezinwazyjnie i niskokosztowo mogącym eksplorować takie zagadnienia, taki obszar, są właśnie instytucje naukowe. W tym Akademia Górniczo-Hutnicza - przyznaje prezydent Wałbrzycha.

Roman Szełemej przyznaje jednak, że miasto nie ma środków, sił ani umocowań prawnych, które pozwalałyby na poszukiwanie pociągu. Decyzje o dalszych etapach prac mają zapaść w najbliższych tygodniach. 

(mal)