W piątek w Innsbrucku odbędzie się trzeci konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Na Bergisel często dochodzi do kluczowych wydarzeń w perspektywie całej imprezy. W ostatnich latach na tym obiekcie nie brakowało również upadków.

W Innsbrucku można praktycznie zapewnić sobie zwycięstwo w turnieju, ale również można pogrzebać na to swoje szanse - powiedział Łukasz Kruczek, który obecnie prowadzi kadrę Włoch.

Byłemu trenerowi biało-czerwonych szczególnie utkwił w pamięci konkurs z 2012 roku. Wówczas Kamil Stoch prowadził z wyraźną przewagą po pierwszej serii, jednak ostatecznie zmagania zakończył na dziewiątym miejscu i w walkę o podium już się nie włączył.

W ostatnich latach słowa byłego szkoleniowca biało-czerwonych mogą potwierdzić przede wszystkim Niemcy, ale i Stoch przeżywał na Bergisel ciężkie chwile. Dwa lata temu trzykrotny mistrz olimpijski upadł w serii próbnej. Poobijany, zmagania w Innsbrucku zakończył na czwartym miejscu. Na szczęście nie doznał poważnych obrażeń i w Bischofshofen przesądził o swoim pierwszym triumfie w TCS.

W 2016 roku znacznie większego pecha miał Severin Freund. Niemiec w serii próbnej tak dotkliwie potłukł biodro, że po sezonie musiał poddać się operacji. W poprzedniej edycji na Bergisel upadł jego rodak Richard Freitag, wicelider po zmaganiach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen.

Kubacki walczy o podium


Teraz największe szanse na zwycięstwo mają Ryoyu Kobayashi i Markus Eisenbichler, których dzieli 2,3 pkt. Faworytem jest Japończyk, w tym sezonie wygrał już sześć z dziewięciu konkursów Pucharu Świata. Najlepszy był także w czwartkowych kwalifikacjach.

Jest w świetnej formie, zarówno fizycznej jak i mentalnej. Zwycięstwo Ryoyu w Innsbrucku i potem w Bischofshofen jest bardzo prawdopodobne. Na jego korzyść przemawia też to, że nie widać kogoś, kto mógłby go pokonać. On, nawet jak popełni jakiś błąd, to i tak ma taki zapas, że osiąga świetny wynik. Inni za swoje błędy muszą zapłacić - powiedział Adam Małysz, triumfator TCS z 2001 roku, a obecnie dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.

Eisenbichlerowi Bergisel dała się we znaki już w kwalifikacjach. Niemiec był dopiero 32.

Trzeci w TCS, ze stratą 22,9 pkt do lidera, jest Dawid Kubacki. On był w czwartek siódmy. Z dalszych lokat podium turnieju atakować będą szósty Stoch i ósmy Piotr Żyła, w kwalifikacjach zajęli 24. i 31. miejsce, ale trener Stefan Horngacher zwracał uwagę na niekorzystne warunki wietrzne, szczególnie przy próbie trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Zdaniem Małysza choć Kobayashi jest faworytem, to nic w tej imprezie nie jest jeszcze przesądzone.

Prognozy przewidują na opady śniegu i wiatr. Konkurs może więc być bardzo loteryjny. W Innsbrucku już naprawdę różne rzeczy się działy. W Turnieju Czterech Skoczni niczego nie można być pewnym praktycznie do ostatniego skoku - podkreślił.
Pierwsza seria zaplanowana jest na godzinę 14.