Multimedalistka olimpijska w biegach narciarskich Marit Bjoergen zrezygnowała ze startu w sprincie Pucharu Świata w sobotę w Davos. Pozostała jej tylko jedna szansa, by wystąpić w tej konkurencji na igrzyskach w Pjongczang - dobry wynik w mistrzostwach kraju. Czempionat Norwegii odbędzie się w dniach 11-14 stycznia w Gasbu i będą to ostatnie krajowe kalifikacje do zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczang (9-25 lutego).
Norweżka przyjechała do Davos, lecz zdecydowała się tylko na start w niedzielnym biegu na 10 kilometrów techniką dowolną. Wcześniej wielokrotnie zapewniała, że zamierza wystartować we wszystkich sześciu konkurencjach podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczang.
Na jej plan patrzy jednak sceptycznie trener Norweżek Roar Hjelmesth, który już kilkakrotnie stwierdził, że "na starcie Marit przypomina powolną starszą panią". Jego zdaniem, w tej konkurencji na olimpiadzie nie ma dla niej miejsca.
37-letnia biegaczka przyznała, że zaczyna odczuwać już swój wiek.
Chodzi przede wszystkim o regenerację organizmu po zawodach. Po ostatnich, przed tygodniem w Lillehammer, czuję się w dalszym ciągu zbyt zmęczona, aby liczyć na finał w sobotnim sprincie w Davos. Dlatego zrezygnowałam i chcę dać z siebie wszystko w biegu na 10 kilometrów - przyznała.
W ten sposób biorę udział w swego rodzaju loterii, ponieważ w Pjongczang w naszej reprezentacji w sprincie wystartują cztery najlepsze biegaczki. Po rezygnacji ze startu w sobotę będę miała tylko jedną szansę na zakwalifikowanie się i będzie to 11 stycznia podczas mistrzostw Norwegii. Tam będę musiała być co najmniej czwarta - zaznaczyła.
Bjoergen zdobyła w swojej karierze dziesięć medali olimpijskich, w tym sześć złotych, trzy srebrne i brązowy.
(ph)