Wycofanie się Justyny Kowalczyk z Tour de Ski na znak protestu przeciw zmianom w programie zostało przyjęte w Norwegii z dużym zaskoczeniem, ale jest też oceniane jako odważna decyzja i sygnał ostrzegawczy dla międzynarodowej federacji narciarskiej (FIS). Kanał telewizji NRK przyznał, że pięć z siedmiu etapów w stylu dowolnym wyraźnie faworyzuje Norweżki Marit Bjoergen i Therese Johaug.
Brak Kowalczyk na starcie TdS stał się faktem, który sprawia, że Norwegia jeszcze nigdy nie miała tak wielkich szans na pierwsze w historii wygranie tych zawodów. Teraz dla Marit Bjoergen będzie to spacerek po parku - skomentował ekspert stacji Carl Henning Gran.
Program TV2 ocenił decyzję Kowalczyk jako "odważną", a jego ekspert Fredrik Aukland stwierdził, że będzie ona miała niedobre skutki dla kobiecych biegów narciarskich: decyzja jest zaskakująca i pomimo że stwarza szanse na historyczny triumf Norwegii, jest na dłuższą metę bardzo niefortunna dla tej dyscypliny: może doprowadzić do jej kryzysu.
Przecież to tylko dzięki Kowalczyk w ostatnich latach utrzymywany był wysoki poziom emocji. Bez niej już go nie będzie. W pełni rozumiem frustrację zawodniczki i trzeba przyznać, że podejmując tę trudną decyzję miała poważne argumenty - przyznał komentator.
Dziennik "Verdens Gang" uważa, że bez Kowalczyk TdS będzie zwykłą rywalizacją pomiędzy dwoma koleżankami z reprezentacji Norwegii.
Komentator gazety Truls Daehli stwierdził wprost: "w ten sposób biegi narciarskie same odbierają sobie życie".
Komentator zwrócił też uwagę, że na skutki konfliktu. Decyzja Kowalczyk sprawia, że trzy miliony Polaków zamiast oglądać zmagania w TdS przełącza w tym czasie swoje telewizory na inne kanały - zauważył.
Kowalczyk była ostatnią nadzieją na podtrzymanie zainteresowania TdS nie tylko w Polsce. Brak Charlotte Kalli, Johana Olssona i Marcusa Hellnera sprawi, że zainteresowanie tymi zawodami w Szwecji będzie znikome i podobnie będzie w Szwajcarii, pod nieobecność kontuzjowanego Dario Cologny. W ten sposób tylko Norwegia będzie oglądać rywalizację swoich zawodniczek i zawodników.
Norweski biegacz Martin Johnsrud Sundby stanowczo poparł Kowalczyk.
Pokazała, że ma charakter, lecz może sobie na to pozwolić (...). Jakby nie było, to ona jest aktualną mistrzynią i gwiazdą tej imprezy. Dlatego jej decyzja jest odważna, wysyła ważny i silny sygnał ostrzegawczy dla FIS. Okazało się, że organizatorzy traktują TdS jak cyrk i robią to pod stacje telewizyjne i sponsorów, zmieniając w ostatniej chwili program i organizując jakieś krótkie pętle w miejscu bez śniegu. Dla każdego laika jest logiczne, że organizator jakiejkolwiek imprezy musi mieć awaryjny plan B i rezerwową arenę. Tak się robi nawet na mistrzostwach juniorów w Norwegii. Tutaj mamy jednak do czynienia z tak poważną organizacją jak FIS i zawodami z cyklu Pucharu Świata - podkreślił.
Nieco inne zdanie ma główna obecnie faworytka TdS Marit Bjoergen.
Wielka szkoda, że w rywalizacji zabraknie Justyny. Doceniam jej decyzję, lecz nie sądzę, aby jej solowy protest miał większe znaczenie. Inaczej by było, gdybyśmy wszystkie się sprzeciwiły zmianom w programie, lecz tak się nie stało - skomentowała.