„Trener powiedział nam po meczu, żeby wyciągnąć wnioski, ale się tym nie przejmować, bo zaczyna się nowy rok i musimy po prostu odbudować formę” - mówi dziennikarce RMF FM Edycie Bieńczak napastnik Ciarko PBS Bank KH Sanok Tomasz Malasiński. Zespół z Sanoka przegrał wczoraj w finałowym meczu hokejowego Pucharu Polski z JKH GKS Jastrzębie 2:4.
Sanoczanie byli faworytami pucharowego pojedynku. Malasiński, strzelec jednej z dwóch bramek dla Sanoka, krótko podsumowuje przyczyny porażki: Zabrakło szczęścia i skuteczności. Szczęście sprzyjało nam przez pierwszą tercję, trochę w drugiej, ale później przeszło na drugą stronę. Nie udało się, gratuluję drużynie z Jastrzębia.
Nie zabrakło nam sił. Dawaliśmy z siebie wszystko, zostawiliśmy serce na lodzie. Nie ma co zastanawiać się nad tym, czy brakło nam sił. Chcieliśmy wygrać ten mecz, niestety się nie udało. Jastrzębie jest dobrą drużyną, grającą konsekwentnie z tyłu. Kamil Kosowski dobrze broni, to przeważyło. Nam Przemek Odrobny też "wyciągał" dużo nawet stuprocentowych sytuacji. Niestety na końcu meczu szczęście było po stronie Jastrzębia - mówi.
Sam Odrobny mówi, że analizowanie przyczyn porażki nie ma już sensu. Na gorąco ciężko powiedzieć, dlaczego przegraliśmy. Myślę, że z trenerem też nie będziemy już tego analizować, bo to nie ma sensu. Trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć - stwierdza.
Dwie tercje układały się może nie do końca po naszej myśli, ale dobrze dla nas, bo wygrywaliśmy 2:0, po drugiej tercji 2:1. Udało nam się strzelić te dwie bramki, chociaż Jastrzębie cały czas zagrażało, stwarzało stuprocentowe sytuacje, kontrowało nas. Przez dwie tercje sobie z tym radziliśmy, w trzeciej tercji rywal strzelił trzy bramki. Na koniec niepotrzebna kara. Później w szóstkę nic nam się nie kleiło, właściwie nie mogliśmy zagrozić bramce Kamila Kosowskiego. No i skończyło się wynikiem 4:2 dla Jastrzębia - relacjonuje.
Na pytanie, czy sanoczanom zabrakło sił mówi: Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani. Latem dobrze się przygotowaliśmy, teraz, w trakcie sezonu, ostro trenujemy. Może dlatego, że pod koniec zmieniła się trochę taktyka, wyglądało to tak, że brakowało nam sił. Mi osobiście ich nie brakowało, myślę, że kolegom też nie. Taki jest sport - gra się nieraz po 2-3 mecze pod rząd i rywal ma tyle samo sił. Byli dzisiaj lepsi.
Mimo przegranej postawę swoich podopiecznych chwali drugi trener Ciarko Marcin Ćwikła. Na początku strzeliliśmy dwa gole, mecz układał się po naszej myśli. Myśleliśmy, że tak będzie do końca. Niestety mniej więcej od połowy drugiej tercji było widać, że zaczyna brakować nam sił. Półfinałowy mecz z Cracovią trwał prawie cztery godziny, dużo nas kosztował. Nie było szans zregenerować się na finał, to było widać podczas meczu. Natomiast trzeba pochwalić chłopców za zostawione na lodzie serce, dużo ambicji, walki. Starali się. Ale to jest sport, czasami nie wychodzi - podsumowuje.