Anders Breivik został zaatakowany na sali rozpraw. Członek rodziny jednej z ofiar zamachowca rzucił w niego butem, krzycząc "Idź do piekła". Zamiast w Breivika, trafił w jego obrończynię.
Mężczyzna, który rzucił butem, krzycząc kilkakrotnie w kierunku Breivika po angielsku "idź do piekła" oraz "zabiłeś mojego brata", został obezwładniony i wyprowadzony z sali sądowej przez policjantów. Na sali przez chwilę zapanowało zamieszanie, część publiczności biła napastnikowi brawa, ktoś powiedział "nareszcie", inni płakali.
To się stało niespodziewanie, zostałam trafiona butem, ale nie jestem ranna - powiedziała dziennikarzom obrończyni Breivika - Vibeke Hein Baera w czasie przerwy zarządzonej po incydencie przez sąd. Po 10 minutach proces został wznowiony.
Rodziny ofiar i poszkodowani są coraz bardziej zmęczeni trudnym dla nich procesem. Według obserwatorów, najbardziej odpornym na emocje wydaje się być Breivik.
W trwającym od 4 tygodni procesie przedstawiono 76 protokołów z obdukcji, prezentując szczegółowo - przy użyciu manekina - obrażenia, jakich doznały ofiary. Kilkunastu świadków już w trakcie procesu poprosiło sąd o nieujawnianie ich nazwisk. Lista tych osób wydłuża się, na bieżąco jest rozsyłana mediom.
Wszyscy wchodzący do sali rozpraw są szczegółowo kontrolowani, nie mogą wnosić jedzenia, ani picia. Zeznający oddzieleni są od Breivika ścianą z pancernego szkła, jednak oskarżony został zaatakowany z innej strony, z miejsca dla publiczności.
Breivik jest sądzony w Oslo za zamordowanie w lipcu ubiegłego roku 77 osób. Proces ma się zakończyć się 22 czerwca.