Francuski prezydent Francois Hollande poinformował w niedzielę parlament, że w związku z zamachami terrorystycznymi w Paryżu chce przedłużenia stanu wyjątkowego na trzy miesiące. We Francji ogłoszenie stanu wyjątkowego trwającego ponad 12 dni wymaga ustawy, która konkretnie określi czas jego trwania. Zanim ustawa wejdzie w życie, musi zostać poddana pod głosowanie w parlamencie.
Jak podała agencja AFP, rada ministrów ma w środę pracować nad nowelizacją ustawy o stanie wyjątkowym z 1955 roku. Członkowie rządu mają dyskutować nad zmianą zakresu i czasu obowiązywania stanu wyjątkowego. Stan wyjątkowy ogłosił prezydent Hollande w związku z zamachami, do których przeprowadzenia przyznało się Państwo Islamskie (IS). Trwa on od północy z piątku na sobotę i obejmuje kontynentalne terytorium kraju oraz Korsykę.
Zgodnie z francuskim prawem stan wyjątkowy można zarządzić w razie "bezpośredniego zagrożenia w następstwie poważnego naruszenia prawa albo zakłócenia porządku publicznego". Pozwala on władzom na ograniczenie ruchu osób oraz pojazdów w określonym czasie i miejscu. Daje także możliwość wyznaczenia specjalnie chronionych stref bezpieczeństwa, gdzie ruch osób poddaje się kontroli.
Dodatkowo policja może przeprowadzać w domach rewizje nie tylko w ciągu dnia, lecz także w nocy.
W nocy z piątku na sobotę Hollande podjął także decyzję o wznowieniu kontroli granicznych. Powołano specjalny sztab kryzysowy; prezydent nazwał ataki "okropnością i barbarzyństwem" oraz zapowiedział "bezlitosną walkę" z terrorystami. Wezwał Francuzów do jedności w obliczu tragedii.
W sobotę prezydent ogłosił, że Francja odpowie na ataki dżihadystów, których nazwał "barbarzyńcami". Jego zdaniem zamachy były "aktem wypowiedzenia wojny" państwu i wartościom, których jego kraj broni na całym świecie. Zapewnił, że Francja w ramach stanu wyjątkowego zastosowała "wszystkie możliwe środki", aby chronić rodaków i terytorium.
Dodał, że działania odwetowe zostaną przeprowadzone "wszędzie, wewnątrz kraju, albo poza jego granicami".
"W obliczu tej grozy staje Naród, który potrafi się bronić, potrafi zmobilizować swoje siły i, kolejny raz, będzie umiał pokonać terrorystów" - napisał prezydent jeszcze w piątek wieczorem na swoim oficjalnym koncie na Twitterze.
W oficjalnym oświadczeniu islamiści podkreślili, że piątkowe ataki zostały dokładnie zaplanowane. Dżihadyści ostrzegli jednocześnie, że Francja pozostanie jednym z ich głównych celów do momentu, aż jej władze nie zrezygnują z dotychczasowej polityki.
Pod koniec września Paryż informował, że rozpoczął bombardowania sił IS w Syrii. Wcześniej francuskie lotnictwo było zaangażowane w naloty międzynarodowej koalicji na pozycje dżihadystów na terytorium Iraku.
Piątkowe zamachy przeprowadzono w różnych miejscach Paryża, m.in. w pobliżu Stade de France i w sali koncertowej Bataclan, gdzie przetrzymywano zakładników. Według najnowszych danych w wyniku ataków zginęły 132 osoby, a ok. 350 zostało rannych.