Pięć osób rannych w wypadku polskiego autokaru w Niemczech wróci dziś do Polski. Jedna z nich najprawdopodobniej będzie musiała trafić do szpitala - mówi RMF FM zastępca burmistrza Złocieńca Piotr Antończak, który w nocy razem z rodzinami rannych i ofiar wrócił do Polski. Do tej pory zidentyfikowano siedem z trzynastu ciał.
Zobacz również:
Podczas wyprawy najbardziej potrzebna okazała się pomoc psychologów. Szczególnie w przypadku osób, które dowiedziały się w Niemczech o śmierci bliskich - powiedział wiceburmistrz Złocieńca Piotr Antończak. Policja niemiecka nie chciała nawet zdjęć okazać członkom rodzin; tak są makabryczne. Od trzech osób pobrano ślinę będą badania DNA - opowiadał.
Chcę podziękować wszystkim lekarzom, opiece, służbom za pomoc i zaangażowanie. Nie spodziewaliśmy się takiego podejścia. Tam nie było obcych ludzi; byli jakby swoi - mówił łamiącym się głosem Lech Zborowski, który w szpitalu w Berlinie odwiedził żonę. W wypadku zginęła jego 13-letnia wnuczka Karolina. Żona pod narkozą jest opatrzona. Myślę, że będzie wszystko dobrze - dodaje.
Rodziny poszkodowanych w wypadku wyjechały do Berlina w poniedziałek po godz. 4 rano dwoma autobusami i trzema busami. W wyjeździe uczestniczyło 36 osób. Towarzyszyło im 6 psychologów, 6 tłumaczy, 6 ratowników medycznych, troje lekarzy i dwóch księży.
Jak informował burmistrz Złocieńca Waldemar Włodarczyk, dwie osoby zdecydowały się zostać w Berlinie; towarzyszy im tłumaczka. Informację tę potwierdził Piotr Antończak. Powrót tym osobom zapewni polski konsulat w Berlinie - dodał. Pięć osób, rannych w wypadku dziś wróci już do Polski. Jedna będzie wymagała dalszego leczenia.
Wtorek będzie w województwie zachodniopomorskim dniem żałoby. Na budynkach flagi narodowe zostaną opuszczone do połowy masztów. W Złocieńcu, skąd pochodzi większość poszkodowanych w wypadku, żałoba, decyzją burmistrza, będzie trwać do 3 października. W południe pamięć ofiar wypadku zostanie w Złocieńcu uczczona dwoma minutami ciszy.
RMF 24