Zarząd koncernu BP może ogłosić we wtorek, że Tony Hayward odejdzie z funkcji dyrektora wykonawczego - podała telewizja Sky News. Hayward jest krytykowany po eksplozji na platformie wiertniczej Deepwater Horizon za brak nadzoru nad procedurami bezpieczeństwa. Zarzuca mu się także niewłaściwe reakcje na katastrofę w Zatoce Meksykańskiej.
Spekulacje na temat ewentualnego odejścia Haywarda pojawiły się też we wczorajszym wydaniu Daily Telegraph. Gaztea podkreśla, że sam szef BP może podjąć decyzję o rezygnacji w interesie firmy i jej udziałowców, lub też zostać zmuszony do odejścia.
Wcześniej Hayward podkreślał, że nie zrezygnuje z kierowania koncernem w związku z katastrofą.
Zwolnienie Haywarda jest tym bardziej prawdopodobne, że BP stracił od eksplozji Deepwater Horizon 46 mld funtów ze swej rynkowej wartości - podkreśla Daily Telegraph. Zarząd firmy zbierze się w poniedziałek w londyńskiej kwaterze głównej koncernu i być może już we wtorek poda do wiadomości publicznej informacje o rezygnacji dyrektora wykonawczego.
Hayward został w czerwcu odsunięty od bieżącego kierowania akcją ratunkową mającą na celu powstrzymanie wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej.
17 czerwca Hayward wystąpił przed podkomisją śledczą Izby Reprezentantów Kongresu USA i wyraził skruchę z powodu katastrofy. Kongresmani naciskali wówczas na niego, by przyznał, że przyczyną eksplozji były zaniedbania BP, ale Hayward odmówił. "Myślę, że za wcześnie, by dochodzić do takiego wniosku. Nasze dochodzenie się jeszcze toczy" - powiedział.
Wybuch na platformie wydobywczej Deepwater Horizon, który nastąpił 20 kwietnia spowodował śmierć 11 osób i zapoczątkował największą katastrofę ekologiczną w historii Stanów Zjednoczonych.