Obiecywane od wielu lat inwestycje, które nigdy nie wyszły poza sferę planów, zaniedbane śródmieście, które powinno być wizytówką miasta. Choć wydaje się, że okres stagnacji i zapomnienia stolica Zachodniopomorskiego ma już za sobą, to do czołówki polskich miast nadal stąd daleko, nie tylko w sensie geograficznym. Przed Szczecinem i jego przyszłymi władzami jest wiele do zrobienia. Jakie najważniejsze problemy czekają w najbliższej kadencji?
Centrum Szczecina to architektoniczna perełka. Kamienice z przełomu XIX i XX wieku to piękny przykład budowli secesyjnych. Bogate sztukaterie, wieżyczki i charakterystyczne dachy z czerwonej dachówki. Niestety większość kamienic nie przechodziła remontu od kilkudziesięciu lat. Efekt? Szaro-czarne przygnębiające elewacje, zniszczone bramy, obskurne klatki schodowe i lokatorzy, dewastujący mieszkania i zatruwający życie w okolicy.
Szczecinowi potrzeba pomysłu na zmianę tego stanu rzeczy.
Miastu brakuje tego, co charakterystyczne jest dla miast na zachodzie Europy. Przyjaznych i estetycznych przestrzeni, w których mieszkańcy mogliby spędzać czas wolny, żeby ulice żyły nie tylko w weekend w rejonie klubów nocnych.
Podobnie jak aquapark to szczeciński temat rzeka. Inwestycja obiecywana od ponad 20 lat. Koncepcji było wiele, w tym wizja przeniesienia obiektu ze szczecińskiego Pogodna na tereny lotniska w Dąbiu. Mimo koncepcji i wizualizacji pierwsza łopata pod budowę nowoczesnego obiektu sportowego nadal nie została wbita. Obecnie mowa jest o przebudowie istniejącego stadionu przy ul. Twardowskiego. Niestety zorganizowany przetarg nie przyniósł rozstrzygnięcia, bo oferty okazały się o ponad 100 milionów złotych droższe, niż przewidywano.
Rynek pracy w porównaniu do Poznania czy Wrocławia jest w Szczecinie ubogi. Oferty są, ale o dobrą i dobrze płatną posadę jest trudno. Przed wyborami powraca zawsze temat stoczni i tego, co z niej zostało. Pytaniem otwartym jest na ile realna jest odbudowa stoczniowego molocha, jakim była Stocznia Szczecińska, zwłaszcza w obliczu poważnych problemów finansowych drugiego z tego typu zakładów - Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia, której upadek możemy niebawem oglądać.
Czy i jak miasto powinno angażować się w uatrakcyjnianie rynku pracy?
Ze Szczecina jest wszędzie daleko. Do Poznania jedzie się ponad 2 godziny, do Warszawy - ponad 5 godzin. Żaden kandydat geografii nie zmieni, może natomiast wspierać powstawanie połączeń z resztą kraju oraz z nieodległym Berlinem, który niespecjalnie zdaje się zainteresowany sąsiedzką współpracą z najbliżej położonym wojewódzkim miastem Polski. W materiałach promocyjnych zawsze mowa jest o tym, że położenie Szczecina daje miastu szansę bycia łącznikiem między Polską a Niemcami i Skandynawią. Tylko jak to zrobić?
Szczecin się wyludnia. To nie tylko kwestia niskiego przyrostu naturalnego, ale też emigracji dorosłych jego mieszkańców. Szczecinianie wybierają inne miasta w Polsce lub za pracą wyjeżdżają za granicę.
Zmiana tej tendencji to wyzwanie długoterminowe i interdyscyplinarne. To nie tylko pobudzenie rynku pracy, ale też sprawienie, by Szczecin był przyjemnym i wygodnym miejscem do życia. By oferował tani i niezawodny transport, atrakcje do spędzania czasu wolnego, by pomagał rodzinom, by było tu co robić z dzieckiem i gdzie je dobrze wykształcić.