Wrocławski Sąd Apelacyjny skierował do ponownego rozpatrzenia protest wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha Patryka Wilda. Twierdził on, że podczas wyborów samorządowych doszło do korupcji. Głosy na rzecz PO miało kupować co najmniej kilka osób. Wild domagał się powtórzenia wyborów do rady miasta, powiatu i wyborów na prezydenta miasta.
Sąd pierwszej instancji protest odrzucił i uznał wybory samorządowe w Wałbrzychu za ważne. Zdaniem sędziów, z przedstawionych materiałów nie wynikało, aby podczas wyborów doszło do nieprawidłowości, a Wild przedstawił same "poszlaki i domniemania".
Według Sądu Apelacyjnego nie wszystkie wnioski dowodowe przedstawione w proteście wyborczym miały uchybienia. Dlatego sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. Zdaniem sądu konieczne jest m.in. przesłuchania pięciu świadków zgłoszonych przez Wilda, którzy mogą potwierdzić proceder kupowania głosów.
Cieszę się, że nasze wątpliwości zostały uznane. Sąd nie powinien wydawać wyroku w takiej sprawie bez zapoznania się materiałami zebranymi przez prokuraturę i bez przesłuchania świadków, którzy sami się do prokuratury zgłosili. Nie chodzi nawet o to, żeby wiadomości objęte tajemnicą śledztwa zostały przez prokuraturę podane do publicznej wiadomości, ale sąd powinien się z nimi zapoznać - powiedział Wild, po ogłoszeniu orzeczenia Sądu Apelacyjnego.
Rzeczniczka prasowa urzędującego prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego, podkreśliła z kolei, że prezydent miasta jest jedną z osób, której najbardziej zależy na tym, żeby cała sprawa została jak najszybciej zakończona. Jej przedłużanie godzi w wizerunek miasta i niczemu dobremu nie służy - dodała Ewa Frąckowiak.
Sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy - tak kandydat na prezydenta Wałbrzycha Mirosław Lubiński (niezrz.) skomentował decyzję sądu. Lubiński podkreślił, że cofnięcie sprawy do ponownego rozpatrzenia otwiera drogę do uznania w części lub całości protestu złożonego przez Wilda. A jeśli zostanie uznany w części, to być może mój protest sąd uzna w całości - mówił.
Okazało się, że zgodnie z przysłowiem sąd jest nierychliwy, ale sprawiedliwy. Zależy mi jednak na tym, żeby wszystko odbyło się jak najszybciej, bo im dłużej to trwa, tym gorzej dla miasta. To zawieszenie w próżni nie tylko mnie, ale także samego urzędu miejskiego i pracujących tam urzędników - ocenił Lubiński.