Kandydat republikanów na prezydenta Donald Trump użył niedawno dość nietypowego jak na standardy kampanii wyborczej sformułowania. Zasugerował mianowicie, że fakt, iż jest on prawowitym zwycięzcą wyborów, nawet w bastionie demokratów Kalifornii, ujawni "boska interwencja". CNN przyjrzało się wypowiedziom Trumpa, wskazując, że podaje on w wątpliwość uczciwość głosowania.

Amerykańska telewizja zauważyła, że w trakcie kampanii wyborczej Donald Trump w swoich wypowiedziach podważa zaufanie wyborców co do prawidłowego przebiegu głosowania i liczenia głosów. Często też mija się z prawdą.

W czwartek podczas wiecu w Nowym Meksyku kandydat republikanów oznajmił, że w 2016 i 2020 r. wygrał w tym stanie, choć w rzeczywistości przegrał dwukrotnie ośmioma i jedenastoma punktami. CNN podkreśla także, że jego twierdzenie o możliwej wygranej w Kalifornii jest bezpodstawne.

Według stacji "coraz większe wysiłki byłego prezydenta mające na celu podważenie wiarygodności wyborów w 2024 r., które są jego planem B na wypadek przegranej, zbiegają się z coraz większymi wysiłkami urzędników Partii Republikańskiej i aktywistów ruchu Make America Great Again, których celem jest podważanie zwycięstwa Kamali Harris w sądach, lokalnych organach wyborczych, a nawet w legislaturach stanowych".

CNN prezentuje listę działań Trumpa oraz republikanów, które mają podważyć zaufanie wyborców; wymienia m.in. wysuwanie oskarżeń dotyczących potencjalnych problemów z głosowaniem korespondencyjnym w Pensylwanii czy tworzenie strategii mającej na celu podważenie wyniku wyborów, jeśli Trump poniesie porażkę.

Nowością w tegorocznych wyborach jest fakt, że "kandydat na prezydenta krytykuje uczciwość i legalność kolejnych wyborów oraz ostrzega, że zaakceptuje jedynie wyniki oparte na arbitralnych i często nieopartych na dowodach ocenach uczciwości" - zauważa stacja.

Trump i Harris - w jakim stopniu byliby skłonni uznać swoją porażkę?

Z przywołanych w artykule wyników badań z poniedziałku wynika, że tylko 30 proc. zarejestrowanych wyborców uważa, iż Trump zaakceptowałby wyniki wyborów i przyznał się do porażki, podczas gdy 73 proc. twierdzi, że Kamala Harris zaakceptowałaby swoją porażkę wyborczą.

"Jednak nawet jeśli Amerykanie mogą mieć obawy co do liczenia głosów, nie powstrzymuje ich to od ich oddania. Ponad 60 mln Amerykanów już zagłosowało przed wtorkowymi wyborami" - informuje CNN.