"Nie ma co liczyć na jakiś zintegrowany system obrony europejskiej. Nadal Stany Zjednoczone są tym gwarantem" - powiedział na antenie internetowego Radia RMF24 prof. Maciej Milczanowski, pytany o bezpieczeństwo w Europie po wybraniu Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA. Ekspert z Uniwersytetu Rzeszowskiego dodał jednak, że w razie rosyjskiej agresji potencjał europejski jest na tyle duży, żeby sobie z Moskwą poradzić.
Stało się - Amerykanie zdecydowali, że kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych będzie Donald Trump. Choć na oficjalne wyniki wyborów prezydenckich przyjdzie nam jeszcze poczekać, to kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris nie ma już żadnych szans wyprzedzić republikanina w wyścigu o fotel w Gabinecie Owalnym.
W obliczu zmiany gospodarza Białego Domu, a co za tym idzie - zmiany polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, pytania o bezpieczeństwo Polski i Europy w obliczu rosyjskiej agresji wracają jak bumerang. Donald Trump wielokrotnie zapowiadał, że błyskawicznie zakończy konflikt w Ukrainie.
Prof. Maciej Milczanowski w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie internetowego Radia RMF24 zauważył, że obietnice wyborcze, choć ważne w kampanii, często trudno przełożyć na konkretne działania.
Bardziej o ten przekaz chodzi, o pewne hasło wyborcze, niż o faktyczną sprawczość. Oczywiście, zapewne będzie starał się zrealizować to, co zapowiedział, ale realia są takie, że trzeba mieć narzędzia, żeby coś takiego zrealizować. Samą retoryką niewiele można zdziałać - powiedział.
Ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego zauważył, że jedyne co prezydent elekt może zrobić natychmiast, to wstrzymać finansowanie broniącej się Ukrainy. Moim zdaniem to nie zakończy natychmiast wojny, ale spowoduje, że dojdzie do (...) negocjacji - dodał, podkreślając, że istnieją obawy, iż nie będą to realne negocjacje, tylko w zasadzie bezwzględna kapitulacja Ukrainy.
No i wtedy zachodzi pytanie, czy Rosja zgodzi się na taki pokój, czy nie będzie chciała wykorzystać takiej sytuacji i zająć jeszcze więcej terytorium, jeszcze bardziej podzielić Ukrainę. Tu jest bardzo wiele znaków zapytania - zaznaczył.
W opinii rozmówcy Tomasza Terlikowskiego nikt tak naprawdę nie wie, jakie plany ma prezydent elekt. Trump dużo rzeczy mówi, pisze na Twitterze, czasami pod wpływem emocji. My zapominamy o tym, bo my traktujemy polityków jednakowo (i myślimy), że jak oni coś piszą, to jest (to) przemyślane, wynika z procesu decyzyjnego w ich sztabach. Natomiast z Trumpem jest inaczej - on wstaje w jakimś tam humorze i coś pisze na Twitterze. Wszyscy analizujemy to jako wyraz działania Stanów Zjednoczonych, a to jest po prostu wyraz humoru w danej minucie jednego pana - podkreślił gość internetowego Radia RMF24.
Ekspert przypomniał słowa republikanina, który podczas kampanii wyborczej mówił, że gdyby był prezydentem w 2022 roku, to Władimir Putin nie zaatakowałby Ukrainy. Zdaniem prof. Macieja Milczanowskiego "poczucie osobistej sprawczości" nie jest jedynym czynnikiem mogącym decydować o wyglądzie świata. Dlatego że jest bardzo wiele sił wewnętrznych i w Rosji, i w Stanach Zjednoczonych, i w Ukrainie, które nie zależą od tego jednego prezydenta - wyjaśnił.
Prof. Maciej Milczanowski stwierdził, że w opinii europejskich przywódców wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA to "realizacja czarnego scenariusza". Dodał, że Europa miała dużo czasu, by się na to przygotować, ale nie wiadomo, czy się udało. Poddał też w wątpliwość jedność systemu europejskiego.
Czy Portugalia będzie zwiększała swoje finansowanie do NATO, czy będzie rzeczywiście równomiernie z innymi krajami budowała system obrony? No nie, bo leży, gdzie leży, bo jest państwem niezależnym, bo Portugalczykom bardziej zależy na tym, żeby ich poziom życia się nie obniżał, a nie żeby budować system obrony przed Rosją, która jest zupełnie w innym miejscu świata - wyjaśnił, dodając, że "naprawdę tak to jest postrzegane i nic tego nie zmieni".
Zdaniem eksperta podobnie myślą we Francji i Niemczech. Prof. Milczanowski powiedział, że oba te kraje czują się silne i znajdują się na tyle daleko od Rosji, że nie odczuwają zagrożenia bezpośrednio, tak jak chociażby Polska. Nie ma co liczyć na jakiś zintegrowany system obrony europejskiej. Nadal Stany Zjednoczone są tym gwarantem - podkreślił gość internetowego Radia RMF24.
Odnosząc się do budowy europejskiego systemu obronnego, rozmówca Tomasza Terlikowskiego stwierdził, że o ile pewne działania będą podejmowane, to nie będzie to system zintegrowany, "który może stanowić odpowiedź na zagrożenia". Bardzo istotne jest, co zrobią Stany Zjednoczone, bo NATO decyzyjne jest wtedy, kiedy decyzyjne są Stany Zjednoczone. Jeżeli nie będzie Stanów Zjednoczonych jako siły decyzyjnej, to nawet ten potencjał NATO nie przełoży się na działanie, bo nie będzie potencjału podejmowania szybkich decyzji - wyjaśnił.
Ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego wyraził jednak nadzieję, że w razie ewentualnego ataku Rosji Europa sobie poradzi. Oczywiście, te reakcje już będą bardzo spóźnione, no bo nie będzie zbudowanych odpowiednich systemów, ale potencjał europejski jest na tyle duży, że jest w stanie Europa rzeczywiście zadziałać - podkreślił.