Poseł PiS Dariusz Piontkowski wezwał do protestów przeciwko wprowadzeniu edukacji zdrowotnej. Jego zdaniem, edukacja seksualna, która ma być jednym z elementów programowych, doprowadzi do deprawacji dzieci.

Konferencja prasowa PiS w Sejmie odbyła się pod hasłem "Stop Deprawacji Dzieci". Posłowie krytykowali nowy przedmiot pt. edukacja zdrowotna, który ma zostać wprowadzony do szkół od roku szkolnego 2025/2026 w miejsce wychowania do życia w rodzinie

W odróżnieniu od WDŻ, edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym. Projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania, w którym wprowadzono ten przedmiot, trafił do konsultacji.

Piontkowski mówi o deprawacji dzieci

Poseł PiS i były wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski powiedział na czwartkowej konferencji prasowej, że oprócz tematów, które mają być poruszane na lekcjach edukacji zdrowotnej i już dzisiaj są w podstawach programowych biologii, przyrody, wychowania fizycznego i WDŻ, MEN proponuje także wprowadzenie treści związanych z seksualnością. Na to - jak stwierdził - nie zgadzają się rodzice.

Zdaniem Piontkowskiego, tematy poruszające seksualność są "zdecydowanie za wczesne" dla 10-, 11- czy 12-latków. W związku z tym, że w czwartek mija termin konsultacji podstaw programowych tego przedmiotu, zaapelował do "Polaków, rodziców, dziadków, młodych ludzi", aby protestowali przeciwko wprowadzeniu przedmiotu. W jego ocenie ma on doprowadzić do deprawacji dzieci.

"Sprzeciwiam się temu jako lekarz, jako rodzic"

W ocenie posłanki PiS i byłej szefowej resortu zdrowia Katarzyny Sójki, sam przedmiot pt. edukacja zdrowotna, czyli nauczanie dzieci o dobrych praktykach zdrowotnych jest dobrym pomysłem. Według niej włączenie do programu przedmiotu tematów dotyczących seksualności "na tak dużą skalę" jest jednak dużym zagrożeniem.

Rozmawianie z dziećmi o tym, jak ważne jest odżywianie, dobre praktyki każdego dnia, m.in. dobry sen, przyjmowanie odpowiedniej ilości pokarmów, profilaktyka, etc. - to są tematy, które jak najbardziej powinny znaleźć się w programie tego przedmiotu - powiedziała posłanka PiS.

Zastrzegła jednak, że włączanie do programu edukacji seksualnej, w sytuacji gdy przedmiot ten ma być obowiązkowy, odbiera rodzicom prawo do decyzji o wychowaniu swoich dzieci i jest "niepokojące". Sprzeciwiam się temu jako lekarz, jako rodzic - oświadczyła Sójka.

MEN broni edukacji zdrowotnej

Projektowana podstawa programowa była tematem wtorkowego posiedzenia komisji ds. dzieci i młodzieży oraz komisji edukacji i nauki. Minister edukacji Barbara Nowacka tłumaczyła, że edukacja zdrowotna jest przedmiotem potrzebnym i oczekiwanym przez wiele środowisk, w tym przez rodziców.

Z kolei wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer argumentowała, że młodzi ludzie powinni otrzymywać rzetelną wiedzę w szkole, bo inaczej będą jej szukać w źródłach niesprawdzonych. Dodała, że "pierwszy raz jest rzetelny przedmiot, który ma szansę mówić kompleksowo o zdrowiu młodego człowieka" i przygotować go do życia - od młodości do wieku senioralnego.