Administracja prezydenta Joe Bidena ogłosiła w środę szereg sankcji, zarzutów i innych działań w reakcji na rosyjskie próby ingerencji w tegoroczne wybory w USA. Resort sprawiedliwości zajął 32 domeny internetowe używane do rozsiewania dezinformacji, zarzuty postawiono dwojgu pracowników kanału RT, a na 10 kolejnych osób nałożono sankcje.

Jak powiedział podczas konferencji prasowej prokurator generalny Merrick Garland, amerykańskie organy ścigania odkryły i zakłóciły szeroko zakrojoną kampanię wpływu na wybory m.in. za pomocą potajemnego płacenia amerykańskim influencerom i komentatorom za rozpowszechnianie treści rosyjskiej propagandy. Prokuratura postawiła w tej sprawie zarzuty dwojgu pracowników RT, Konstantinowi Kałasznikowowi i Jelenie Afanasjewej.

Używając fałszywych nazwisk, Rosjanie zapłacili łącznie 10 milionów dolarów niewymienionej z nazwy firmie zarejestrowanej w Tennessee, by ta publikowała treści tworzone przez RT i zgodne z narracją promowaną przez Rosję, a także płaciła amerykańskim influencerom, aby rozpowszechniali te treści. Według Garlanda, komentatorzy ci nie wiedzieli, że otrzymywane przez nich pieniądze pochodzą od rosyjskich władz.

Prokurator generalny cytował też odkryte wewnętrzne dokumenty RT, w których szefowa kanału Margarita Simonjan mówiła, że jej celem jest stworzenie "całego imperium tajnych projektów mających na celu kształtowanie opinii publicznej na Zachodzie".

Wiemy teraz, że RT, dawniej znana jako Russia Today, wyszła poza bycie po prostu organizacją medialną. RT zawarła umowę z prywatną firmą, aby zapłacić nieświadomym Amerykanom miliony dolarów za rozpowszechnianie narracji Kremla, aby wpłynąć na wybory w USA i podważyć demokrację. Co więcej, kierownictwo RT ma bezpośrednią, świadomą wiedzę o tym przedsięwzięciu - podsumował sekretarz stanu USA Antony Blinken.

Jego resort oficjalnie uznał RT i inne państwowe rosyjskie media, w tym RIA Nowosti, Sputnik i Ruptly, za "zagraniczne misje", co oznacza, że będą musiały one ujawnić Departamentowi Stanu cały zatrudniany przez siebie personel w USA i cały posiadany majątek. Dodatkowo resort oferuje do 10 milionów dolarów nagrody za informacje na temat rosyjskiej ingerencji w wybory, w tym działalności rosyjskich hakerów w tym obszarze.

Merrick Garland ogłosił ponadto, że jego resort zajął też 32 domeny internetowe używane przez Rosję do rozsiewania dezinformacji w internecie w ramach znanej już wcześniej operacji Doppelganger. Operacja ta po raz pierwszy została zidentyfikowana we Francji w 2022 roku, lecz jej celem było wiele krajów, w tym także USA. Dwie rosyjskie organizacje, Social Design Agency i Dialog, działając na zlecenie Kremla. wykorzystywały m.in. AI i "deep fake'i", media społecznościowe i portale podszywające się pod znane publikacje lub strony wyglądające na rzeczywiste media, by promować fałszywe i zmanipulowane informacje mające zniechęcić zachodnie społeczeństwa do wsparcia Ukrainy, a także by wpłynąć na amerykańskie wybory.

Resort skarbu (finansów) USA nałożył tymczasem sankcje na 10 osób i dwa podmioty zaangażowane w te działania, w tym szefową RT Margaritę Simonjan. Osoby i firmy związane z Doppelgangerem zostały objęte sankcjami już w marcu br.

Prokurator generalny przypomniał w środę, że Rosja nie jest jedynym państwem starającym się ingerować w zbliżające się wybory. Wcześniej amerykańskie służby ujawniły podobne działania Iranu, w tym włamanie się do skrzynek e-mail pracowników sztabu wyborczego Donalda Trumpa. Swoją sieć fałszywych kont w mediach społecznościowych prowadzą też Chiny.