Prezydent Andrzej Duda ma być pierwszym zagranicznym przywódcą przyjętym przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa od początku epidemii koronawirusa. Jak dowiedział się od anonimowego źródła w Pałacu Prezydenckim dziennikarz RMF FM Michał Zieliński, do wizyty miałoby dojść jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Polsce.
Podobne informacje podaje portal Politico. Powołując się na anonimowego urzędnika Białego Domu, waszyngtoński korespondent tygodnika pisze o planowanym przyszłotygodniowym terminie spotkania obu prezydentów.
W tle planowanej wizyty jest zapowiedź wycofania części amerykańskiego kontyngentu wojskowego z Niemiec i spekulacje o tym, że amerykańscy żołnierze mogliby trafić do Polski.
Według źródła naszego dziennikarza w Pałacu Prezydenckim, w rozmowach o wzmocnieniu obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce, była już poruszana kwestia możliwej relokacji oddziałów z Niemiec do Polski. Taką ewentualność mieli sugerować Amerykanie, chociaż strona polska nie naciskała w tej kwestii.
W środę rano PAP, powołując się na źródła w Kancelarii Prezydenta, podał nieoficjalnie, że na poziomie roboczym propozycja spotkania prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa w Białym Domu już do Polski dotarła. Nie została natomiast jeszcze oficjalnie potwierdzona przez żadną ze stron.
Prawidłowa odpowiedź brzmi - nie potwierdzam, nie zaprzeczam, ale prawidłowa odpowiedź jest również taka - Andrzej Duda wykorzystuje wszystkie okazje, żeby zwiększać bezpieczeństwo naszego kraju - tak o spotkaniu Duda-Trump mówił w Porannej rozmowie w RMF FM prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta.
Polskie władze i sam prezydent Duda zabiegając o zwiększenie obecności wojsk USA na naszym terenie w żadnym punkcie nie wiążą tego z problemem obecności wojsk USA w innych krajach sojuszniczych. Gramy nie tylko ze Stanami Zjednoczonymi, gramy z całym NATO i z krajami unii w celu zwiększenia naszego bezpieczeństwa. Nigdy władze polskie nie zachęcały władz amerykańskich do wzmacniania flanki wschodniej kosztem obecności wojsk USA w Niemczech - stwierdził socjolog.
Jeśli dojdzie do takiej wizyty, to będzie to kolejne potwierdzenie skuteczności politycznej najważniejszego kandydata w tych wyborach - dodał gość Roberta Mazurka.
Prezydent Donald Trump zapowiedział w poniedziałek zmniejszenie stałej obecności amerykańskiej armii w Niemczech o prawie dziesięć tysięcy wojskowych. Relokacja nawet połowy z nich oznaczałaby podwojenie obecności wojskowej USA w Polsce. Z naszych informacji wynika, że w ramach rozmów władze w Warszawie prezentowały stronie amerykańskiej dane, które miały ją przekonać, że nasz kraj może zaoferować odpowiednią infrastrukturę.
Jeśli będą podejmowane decyzje o jakiejkolwiek relokacji części amerykańskich wojsk obecnie stacjonujących w Niemczech, to na pewno jesteśmy w grze - powiedział z kolei prezydent Andrzej Duda w rozmowie z PAP. Zawsze mówiliśmy, że jesteśmy otwarci na naszych sojuszników. Ta nasza otwartość to swoisty rodzaj oferty - stwierdził.
Jak zaznaczył prezydent, "to oczywiście wymaga zawsze szerokich uzgodnień politycznych, zawarcia odpowiednich umów". Myślę, że jeżeli będą podejmowane decyzje o jakiejkolwiek relokacji tych oddziałów to na pewno jesteśmy w grze - podkreślił.
Szef rządu pytany przez Krzysztofa Ziemca o to, czy do Polski mogliby trafić wszyscy żołnierze, którzy obecnie stacjonują w Niemczech, odpowiedział: To jest oczywiście decyzja po stronie Stanów Zjednoczonych, prezydenta Trumpa. Liczymy na to, że kontyngent w Polsce będzie cały czas rósł.
Dopytywany czy taka zmiana nie zniszczy relacji polsko-niemieckich, premier stwierdził: "absolutnie nie".
Z Niemcami mamy też bardzo dobre relacje. Myślę, że Niemcy rozumieją, że zmienia się geopolityka, że trzeba wzmacniać wschodnią część NATO. Dodał, że rozmowy w sprawie przenosin amerykańskich wojskowych trwają. Rezultat zostanie podany do publicznej wiadomości za jakiś czas - tłumaczył szef rządu Mateusz Morawiecki w RMF FM.