"Po co ta zwłoka, po co ta przerwa? (…) Kalendarz wyborczy nam się skraca, przesuwa i to, co jest najważniejsze - żeby 7 sierpnia urzędował w Pałacu prezydent wybrany w nowych wyborach - będzie coraz trudniejsze do zrealizowania" - tak wicemarszałek Senatu z PiS Marek Pęk skomentował decyzję marszałka Tomasza Grodzkiego o zwołaniu najbliższego posiedzenia Senatu dopiero na początku przyszłego tygodnia. Oznacza to opóźnienie głosowania nad ustawą ws. wyborów prezydenckich 2020 i jej wejścia w życie. Pęk zwrócił uwagę, że ta sytuacja oznacza mniej czasu na zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia dla nowego kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego.
Przypomnijmy, według pierwotnego planu, senatorowie mieli głosować nad ustawą ws. tegorocznych wyborów prezydenckich najpóźniej w najbliższy czwartek, a wtedy mogłaby ona wejść w życie do końca tego tygodnia.
Dzisiaj jednak marszałek Senatu Tomasz Grodzki ogłosił, że ustawa, nad którą pracują właśnie senackie komisje, budzi coraz większe wątpliwości konstytucyjne.
"Ale ponieważ chcemy, aby tempo prac senackich, bardzo intensywne, było zachowane, planuję zwołać posiedzenie na poniedziałek, wtorek i środę" - oświadczył.
Oznacza to, że ustawa ws. wyborów hybrydowych może wejść w życie najwcześniej w drugiej połowie przyszłego tygodnia.
"To wszystko wygląda coraz bardziej śmiesznie, to wszystko wygląda coraz bardziej skandalicznie" - komentował sytuację wicemarszałek Senatu z Prawa i Sprawiedliwości Marek Pęk.
"Nie spotyka się marszałek Grodzki na forum ani prezydium Senatu, ani Konwentu Seniorów. Jesteśmy pomijani we wszystkich ustaleniach dotyczących tego, jak ma pracować Senat. Przeciwko temu protestujemy" - mówił, podkreślając, że od momentu, kiedy został wicemarszałkiem Senatu, a więc od 13 maja, nie odbyło się żadne posiedzenie prezydium izby, nie był również wzywany na żadną oficjalną rozmowę ws. porządku obrad.
W ocenie polityka PiS, Senat powinien zebrać się jeszcze w tym tygodniu.
"Po co ta zwłoka, po co ta przerwa? Jakie nowe okoliczności polityczne i prawne się pojawiają, że po raz kolejny o cały tydzień odsuwamy prace Senatu? Jest to, według mnie, działanie nieusprawiedliwione, nieuzasadnione i szkodliwe dla całej sytuacji związanej z wyborami, bo kalendarz wyborczy nam się skraca, przesuwa i to, co jest najważniejsze - żeby 7 sierpnia urzędował w Pałacu prezydent wybrany w nowych wyborach - będzie coraz trudniejsze do zrealizowania" - oświadczył Marek Pęk.
Przekonywał również, że kalendarz prac Senatu ustala przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka i robi to "pod dyktando nowo zgłoszonego kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego".
Marek Pęk zwrócił także uwagę, że krótszy kalendarz wyborcza oznacza mniej czasu na zebranie 100 tysięcy podpisów poparcia dla nowych kandydatów - co dotyczy właśnie Rafała Trzaskowskiego.
"Winy za to nie może ponosić PiS, tylko obstrukcyjne działanie marszałka Grodzkiego" - podsumował.
Co ciekawe, w Senacie pojawiła się poprawka, która wprost wpisuje do ustawy o wyborach hybrydowych termin 10 dni na zebranie przez nowych kandydatów podpisów poparcia.
Jak wynika z informacji dziennikarza RMF FM Patryka Michalskiego, Prawo i Sprawiedliwość wstępnie zgodziło się ten zapis poprzeć, ale teraz zarzuca senackiej większości zerwanie ustaleń, które zapadły przy tzw. okrągłym stole ws. wyborów prezydenckich.