Zamiast szybkiej opinii - rozliczne ekspertyzy i warianty zdarzeń. Dziś nie będzie rekomendacji Głównego Inspektora Sanitarnego dla ministra zdrowia ws. wyborów korespondencyjnych. Jak ustalił reporter RMF szef sanepidu Jarosław Pinkas chce obudować swoją opinię licznymi ekspertyzami.
Jak ustalił reporter RMF FM, Mariusz Piekarskie, Jarosław Pinkas czeka przede wszystkim na informację prezesa Poczty Polskiej jak zamierza przeprowadzić wybory - jak dostarczane będą pakiety wyborcze, z czego będą zrobione i pakiety i skrzynki wyborcze, jak zabezpieczeni będą listonosze.
Wtedy Główny Inspektor Sanitarny zamierza poprosić o ekspertyzy choćby PZH, ale także instytut materiałoznawstwa. Chodzi o ustalenie z jakiego materiału powinny być pakiety wyborcze, by nie przenosić wirusa albo by można było je dezynfekować.
Rozważany ma być też wariant, czy pakiety wyborcze listonosze mogą nie tylko dostarczyć ale i odebrać. By ludzie nie wychodzili z domu.
Na to wszystko szef GIS-u chce nałożyć tworzone prognozy wzrostu zakażeń, a więc ile osób może być zakażonych 10, a ile 17 maja. Ile wtedy będzie wolnych łózek i respiratorów.
Bardzo ważne dla tej opinii będą dane o zachorowaniach z najbliższych dni, bo one pokażą czy mamy do czynienia z nagłym wzrostem po świętach, co może oznaczać, że również po wyborach odnotujemy w Polsce podobny wzrost.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Sasin: Poczta gotowa na wybory. Pocztowcy: Rośnie nerwowość wśród pracowników
Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. To samo rozwiązanie będzie miało zastosowanie w drugiej turze wyborów. Głosowanie będzie odbywać się bez przerwy od godziny 6 do godziny 20. W tych godzinach wyborcy - samodzielnie lub za pośrednictwem innej osoby - będą musieli umieścić kopertę zwrotną (z kartą do głosowania oraz podpisanym oświadczeniem o osobistym i tajnym oddaniu głosu) w specjalnie przygotowanej do tego celu nadawczej skrzynce pocztowej na terenie gminy, w której widnieją w spisie wyborców.
Na taki sposób przeprowadzenia wyborów w majowym terminie nie zgadza się opozycja argumentując, że w czasach epidemii przeprowadzanie głosowania byłoby niebezpieczne dla obywateli i przekonując, że dyskusja na ten temat jest stratą czasu, który przeznaczyć można na działania ws. pomocy w kryzysie w wyniku epidemii. Opozycja oraz eksperci zauważają również, że za mało zostało czasu na przygotowanie tak dużego przedsięwzięcia - czemu zaprzecza partia rządząca.
Szczegóły przygotowań zdradzał w Porannej rozmowie w RMF FM wicepremier Jacek Sasin. Przekonywał, że chociaż z punktu widzenia organizacyjnego przesuniecie wyborów na 17 maja byłoby dobre, to Poczta Polska, która będzie zaangażowana w przeprowadzenie wyborów, będzie gotowa już na 10 maja. Mamy harmonogram, nie widzę żadnych zagrożeń ze strony Poczty - dodał.
Wybory prezydenckie okazały się być również "kością niezgody" na linii Prawo i Sprawiedliwość - Porozumienie Jarosław Gowina. Dotychczasowy wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego w poniedziałek podał się do dymisji. W tle miał być spór z Jarosławem Kaczyńskim o termin wyborów.
Prawo i Sprawiedliwość upiera się przy majowym terminie głosowania w wyborach prezydenckich. Co więcej, szef rządu dotychczas wielokrotnie publicznie podkreślał, że nie ma powodu, by wybory prezydenckie nie odbyły się w zaplanowanym terminie. Minister zdrowia był w deklaracjach bardziej oszczędny: ostatnio stwierdził, że głosowanie korespondencyjne - które, przypomnijmy, zaproponowało i forsuje PiS - to opcja bezpieczniejsza, a swoją ostateczną rekomendację Szumowski zapowiadał na połowę kwietnia.
Z listu Jarosława Gowina do członków Porozumienia wynika natomiast, że i Mateusz Morawiecki, i Łukasz Szumowski mają ugruntowane - krytyczne - zdanie nt. majowego terminu wyborów prezydenckich. Jak twierdzi odchodzący wicepremier: obaj zgadzali się z nim, że przeprowadzenie głosowania 10 maja oznaczać będzie zagrożenie dla zdrowia i życia Polaków.
Ustawa dotycząca głosowania korespondencyjnego trafiła teraz do Senatu. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział, że na rozpatrzenie tej ustawy Senat wykorzysta przysługujące mu na to 30 dni. Oznacza to, że o tym, jak będziemy głosować w wyborach prezydenckich, będziemy wiedzieli dopiero na kilka dni przed wyborami.